Tag: <span>Z Dzieckiem Dookoła Świata</span>

Tag: Z Dzieckiem Dookoła Świata

I znowu północ

No i przyszedł ten dzień, kiedy znów wjechaliśmy na prom, tylko tym razem płynęliśmy z powrotem na wyspę północną. Niestety … jak dla nas. Miesiąc w Nowej Zelandii przeleciał nam zdecydowanie zbyt szybko i gdybyśmy tylko mogli teraz zmienić nasze plany, to na pewno zostalibyśmy tu dłużej. Może jeszcze jeden …

Chcemy jeszcze!

Ten właśnie stan towarzyszył nam niemal cały czas na południowej wyspie. Zazwyczaj przyjeżdżaliśmy gdzieś i już po pięciu minutach żal nam było, że nie możemy tam zostać na dużo dłużej. Chciałoby się godzinami krążyć po okolicy, wjechać w każdą szutrową drogę, czy poleżeć cały dzień nad krystalicznie czystym jeziorem… Podobnie …

Lodowce

Krótki rzut oka na Alpy Południowe zaowocował tym, że chcieliśmy jak najszybciej przedostać się na zachodnie wybrzeże i obejrzeć góry od drugiej strony. Niecierpliwie czekaliśmy na widoki … i niestety szybko się rozczarowaliśmy… Bo słynne dwa lodowce spływające dolinami nie zrobiły na nas większego wrażenia. W pierwszy dzień zaczęliśmy od …

Góra Kapitana Hooka

Najwyższa góra Nowej Zelandii wyrasta wprost z jeziora, na którym dryfują wielkie bryły lodu oderwane od lodowca. A na brzegu tego jeziora stoimy my, na wyciągnięcie ręki mając zarówno ten topniejący lód jak i Mount Cook i nie możemy się napatrzeć! Przed nami roztacza się jeden z najpiękniejszych widoków w …

W sercu fiordów

Z żalem opuszczamy piękne i dzikie południowe wybrzeże i kierujemy się do Fiordland. Humory szybko się nam poprawiają, gdy widzimy przed sobą góry. Wjeżdżamy w nie i nacieszyć się nie możemy, bo do tej pory Fiordland kojarzył się nam z mgłą, deszczem i ogólnie rzecz biorąc dupówą, a to co …

Koniec Świata

Za nami znów wiele kilometrów wijącej się szutrowej drogi, niebo zachmurzone, wieje i trochę kropi. Docieramy na koniec drogi na zupełnym pustkowiu i stajemy przed lichą bramą, za którą widać tylko łąkę, przez którą wiedzie ścieżka na sam koniec mapy! Wygląda intrygująco, oprócz nas nie ma tam nikogo, więc ruszamy …

Pingwiny, foki i smocze jaja

Gdyby nie to, że zachciało nam się na drugie śniadanie zjeść fish & chips, to nie trafilibyśmy w jedno z najbardziej niesamowitych miejsc podczas naszej podróży! Sprzedawca ryb w małej lokalnej knajpce wyciągnął spod lady mapkę i spytał: „A pingwinów nie chcielibyście zobaczyć? Są tutaj!” i puknął palcem w mapę. …

Na południe

Tongariro żegna nas deszczykiem. Wulkany, które podziwialiśmy dzień wcześniej toną w chmurach. Nie możemy się nadziwić – mieliśmy niesamowite szczęście, że udało nam się je zobaczyć i zdeptać. Szybka wizyta u wulkanizatora i mkniemy już na południe. Oczywiście wcale nie mkniemy, tylko toczymy się powolutku zatrzymując się co chwilę, żeby …

Tongariro Alpine Crossing

Z samego rana podjeżdżamy na parking przy zejściu ze szlaku. Powoli zbieramy się na autobus, gdy  nagle zauważamy niespodziankę. Guma! Dopiero co zaparkowaliśmy, a tu nie wiadomo skąd nagle kompletny flak. Nie mamy czasu nic z tym zrobić, bo za chwilę odjeżdża nasz autobus, więc będzie dodatkowa rozrywka wieczorem. Przynajmniej …

Refleksyjnie…

Wczesnym wieczorem zatrzymujemy się nad samym brzegiem jeziora Taupo. Ania zbiega nad wodę i karmi chlebem kaczki, a my niespiesznie przygotowujemy kolację. Nie potrzeba nam nawet nic wykwintnego, bo po paru miesiącach w Azji cieszą nas po prostu kromki chleba z masłem, pomidorami i ogórkami… Jemy te nasze smakołyki przy …