Oman to cudowny kraj, który zachwycił nas nie tylko niesamowitą przyrodą, ale także wolnością w podróżowaniu. Wolnością, którą daje przede wszystkim kempingowanie na dziko. Namiot, ognisko i rozgwieżdżone niebo – tak wyglądał prawie każdy nasz nocleg w Omanie.
Tak, Oman jest jeszcze jednym z tych krajów, w którym możesz rozbić namiot praktycznie wszędzie, oczywiście pod warunkiem że nie jest to posiadłość prywatna, czy wojskowa. Ponure znaki „No Camping”, znane z innych krajów, w Omanie zasmuciłyby nie tylko turystów, ale także samych Omańczyków. Ponieważ w Omanie kempingowanie na dziko jest legalne i powszechnie akceptowane, nie ma tutaj w ogóle zorganizowanych, płatnych kempingów. Za to dużo jest miejsc na wpół oficjalnych, z płaskim gruntem przygotowanym pod namiot i z porozstawianymi koszami na śmieci. Można powiedzieć, że namiotowanie to część kultury Omanu. Mieszkańcy uwielbiają bowiem spędzać weekendy biwakując całymi rodzinami gdzieś poza miastem. Popularne miejsca na plaży lub w jakimś uroczym wąwozie zapełniają się wtedy namiotami, a w powietrzu unosi się smakowity zapach pieczystego. Następnego ranka pojawia się ekipa sprzątająca i po imprezie nie ma ani śladu. I tak aż do kolejnego weekendu.
Sprzęt kempingowy to w Omanie artykuł pierwszej potrzeby. W dużych supermarketach w centrum miasta da się kupić wszystko co potrzebne na kempingu: namiot, śpiwory, latarki, kuchenki turystyczne, kijki na ognisko i inne gadżety. W każdym małym sklepiku w miasteczku pośrodku niczego znajdziesz regał z zapasami gazu, kratkami na grilla, lub do pieczenia ryby. My większość sprzętu zabraliśmy ze sobą z domu, ale możemy sobie wyobrazić, że w razie czego na miejscu można się wyposażyć od stóp do głów.
Nasze miejsca biwakowe
W Omanie spędziliśmy 18 nocy, z czego 13 pod namiotem, w miejscach zupełnie od siebie odmiennych: w górach, na pustyni oraz na plaży. W prawie każdym miejscu biwakowaliśmy zupełnie sami, w towarzystwie zaledwie gwiazd i księżyca. Zdarzało się, że pod wieczór ktoś przejeżdżał koło naszego obozowiska i serdecznie nas pozdrawiał, a czasami nad ranem witali się z nami pasterze ze stadkiem kóz. W żadnym z tych miejsc nie czuliśmy żadnego zagrożenia czy to ze strony ludzi, czy zwierząt. Wszędzie czuliśmy się naprawdę bardzo bezpiecznie.
Jedynym z poważnych zagrożeń jest biwakowanie w wadi, czyli wyschniętym korycie rzeki, ponieważ podczas deszczu takie koryto natychmiast wypełnia się wzburzoną wodą. Jako że podczas naszego pobytu w Omanie pogoda była przepiękna, a sprawdzane codziennie prognozy nie straszyły opadami, to parę razy skusiliśmy się na noclegi w wadi i trzeba przyznać, że bardzo miło je wspominamy.
Jeśli wybierasz się do Omanu i zamierzasz nocować pod namiotem, to z wielką chęcią podzielimy się z Tobą miejscami, w których my biwakowaliśmy. Kto wie, może niebawem pozdrowisz od nas niektóre z tych cudownych miejsc? ;)
Jabal Akhdar – N 23 07.476 E 57 37.061
- bardzo popularne miejsce, polecane wszędzie w Internecie: miejsca jest mnóstwo, płasko, parę drzew oraz kontenery na śmieci
- drzewo na ognisko warto przywieźć ze sobą, bo z uwagi na to, że jest to popularna miejscówka, to trudno w okolicy cokolwiek nazbierać
- w nocy jest zimno – płaskowyż jest na wysokości 2300 m n.p.m. – konieczny jest dobry śpiwór!
- dostępne tylko dla samochodów 4×4, osobówki nie są wpuszczane na Jabal Akhdar
Więcej informacji i zdjęć z Jabal Akhdar i gór Western Hajar znajdziesz tutaj –> Góry Al Hajar
Jabal Shams – N 23 13.923 E 57 10.483
- spore wypłaszczenie terenu, ciekawe tarasy skalne, trochę drzewek, po drugiej stronie drogi niewielki zagajnik, w którym buszują kozy
- miejsce pod biwak raczej mniej standardowe, ponieważ zdecydowana większość ludzi biwakuje wyżej, na samej krawędzi Wielkiego Kanionu Wadi Ghul
- osiągalne osobówką
O Jabal Shams oraz o trekkingu Balcony Walk przeczytasz tutaj –> Jabal Shams i Balcony Walk
Wadi Tanuf – N 23 03.280 E 57 28.056
- dobre miejsce wypadowe do Nizwy czy Bahli
- miejsce na jeden namiot na samym początku wadi – więcej miejsc można znaleźć w głębi wadi
- mnóstwo drzewa na ognisko
- zaraz naprzeciwko leciwy plac zabaw i parking
- przy ruinach miasta Tanuf znajduje się falaj z wodą
- początek wadi osiągany osobówką, głębiej tylko terenówka
- niedostępne w przypadku deszczu!
O Wadi Tanuf i górach Western Hajar przeczytasz tutaj –> Góry Al Hajar
Wadi Bani Awf – N 23 12.583 E 57 22.948
- miejsce przygotowane do kempingowania – płaskie „zagrody” pod namiot, kontenery na śmieci i sporo drzewa na ognisko
- idealna miejscówka leżąca blisko zarówno Balad Sayt jak i wejścia do wąwozu Snake Canyon
- dostępne raczej tylko dla samochodów terenowych
Wadi Bani Awf – N 23 14.515 E 57 26.484
- miejsce na jeden lub dwa namioty
- tuż przy wejściu do wąwozu Little Snake Canyon
- sporo drzewa na ognisko
- dostępne raczej tylko dla samochodów terenowych
Więcej informacji i zdjęć z Wadi Bani Awf –> Wadi Bani Awf
Wadi Abyad, Biały Kanion – N 23 23.905 E 57 39.897
- miejscówka przy Rustaq Loop, dobra baza wypadowa do zwiedzania fortów w Nakhal czy Rustaq
- popularne wśród Omańczyków miejsce, podobno mocno zatłoczone w weekendy
- w głębi dużo drzewa na ognisko
- wjazd w głąb wadi możliwy jest tylko terenówką i wymaga sporej czujności, bo w luźnych kamieniach leżących na dnie można by się nieźle zakopać
- przy deszczu bądź złej pogodzie nie wjeżdżamy w wadi!
O Wadi Abyad i górach Western Hajar przeczytasz tutaj –> Góry Al Hajar
Interior – w drodze z Nizwy do Salalah – N 21 58.996 E 57 26.331
- wystarczy odjechać kawałek od drogi – w naszym przypadku było to ok. 3 km.
- dużo miejsca pod namiot :)
- w okolicy parę drzew i krzewów
- w nocy porywisty wiatr…
O przygodzie jaka spotkała nas w drodze do Salalah przeczytasz tutaj –> Omański outback
Pustynia Rub’ Al Khali, Empty Quarter – N 18 28.499 E 53 4.133
- najbardziej niesamowite miejsce w jakim spaliśmy
- brak drzewa na ognisko…
- dostępne tylko terenówką :)
Więcej o pustyni Rub’ Al Khali przeczytasz tutaj –> Wielka Pustynia
Wybrzeże – wielka, pusta plaża – N 17 49.823 E 55 27.300
- szeroka, pusta plaża daleko od asfaltowej drogi (ok. 2 km.)
- małe wydmy za którymi można schować się przed wiatrem
- dużo drzewa na ognisko
- dojazd terenówką przez labirynt rozpadlin i dziur – teren jest mocno zniszczony przez wodę spływającą z gór
Więcej zdjęć z wybrzeża znajdziesz tutaj –> Omańskie wybrzeże
Ras Madrakah – N 19 00.810 E 57 49.433
- urocza plaża, płytkie spokojne morze, sporo muszli
- niestety pod wieczór i nad ranem panuje tu duży ruch – przez plażę non stop kursują pickupy z rybakami
- dużo drzewa na ognisko
- za skałami dużo śmieci wyrzuconych przez morze
- dostępne tylko terenówką
O jedynej w swoim rodzaju przygodzie na plaży Ras Madrakah przeczytasz tutaj –> Omańskie wybrzeże
Rezerwat żółwi Ras Al Jinz – N 22 12.562 E 59 47.162
- miejsce przed granicami rezerwatu żółwi Ras Al Jinz, w którym biwakowanie na dziko jest zabronione
- do miejsca skąd wyruszają wycieczki na obserwowanie żółwi jest około pół godziny jazdy
- przy plaży dużo miejsc piknikowych, przy których można rozłożyć namiot
- brak drzewa na ognisko
- blisko głównej drogi
- dostępne osobówką
Pustynia Sharqiya, Wahiba Sands – N 22 10.582 E 058 45.350
- miejscówka w niewielkiej niecce, w oddaleniu od „głównej” drogi przez pustynię
- zaskakująco dużo drzewa na ognisko
- uwaga na węże i inne pustynne zwierzątka
- dostępne tylko dla samochodów terenowych
O naszej nocy na pustyni Sharqiya piszemy tutaj –> Pustynia Sharqiya
Biała plaża, White Beach – N 22 53.628 E 59 13.320
- bardzo popularne miejsce zarówno wśród miejscowych jak i turystów, w weekend pod wieczór można mieć problem ze znalezieniem ustronnego miejsca
- drzewo na ognisko można znaleźć, pod warunkiem, że odejdzie się od plaży
- plaża kamienista, ale z piaszczystymi plackami, na których można wygodnie rozłożyć namiot
- świetna baza wypadowa do Wadi Shab i Wadi Tiwi
- od miasta Fins można chyba dojechać do parkingu osobówką, my tej drogi jednak nie testowaliśmy – przyjechaliśmy „na skróty” :)
Więcej informacji i zdjęć z Wadi Shab, Wadi Tiwi i gór Eastern Hajar znajdziesz tutaj –> Eastern Hajar
Wow, w życiu bym nie powiedział, że w Omanie można na taką skale campingować, wow. Dla mnie to raczej kraj z surowymi zasadami, jak brak możliwości picia alkoholu.
Dobrze, że mieliście taki samochód bo inaczej rzeczywiście mogłoby być ciężko dotrzeć w te wszystkie miejsca.
Bez samochodu 4×4 nie dałoby się zobaczyć tego co w tym kraju najpiękniejsze – czyli szutrowych dróg przez góry, przepięknych pustyń i niektrych wadi. Do tego kempingowanie na dziko dodało całemu temu wyjazdowi odpowiedniego smaczku! Bardzo polecamy ;)
Oman! Właśnie zauważyłam, że zaczął się on robić coraz bardziej popularny. Niedługo pewnie będzie przeżywać swój turystyczny boom, więc chyba trzeba się pospieszyć, aby doświadczyć tej dzikości i naturalności kraju… W ogóle jak tam pięknie! Zdecydowanie są to nasze klimaty i mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda nam się tam zawędrować i może powtórzymy Waszą trasę? :-)
Jeśli to Wasze klimaty, to śpieszcie się! Oman jest cudowny i póki co turystów jest tam relatywnie mało. Gdzieś jednak czytałam, że ropa powoli się kończy w Omanie, a rząd swoje przyszłe dochody upatruje w turystyce właśnie…
Super ten post! Wybieram się od roku do Omanu, ale zawsze ląduje gdzie indziej. Mam nadzieję że jesienią podróż na bliski wschód wypali. Wtedy wrócę to dego wpisu, żeby odswiezyc to co właśnie przeczytałam! Pozdrawiam!
Trzymam kciuki, żeby w tym roku się udało! Jeśli będziesz mieć jakieś pytania, to pisz śmiało ;)
super miejsca. Świetne te foty z autem i namiotem. Marzy mi sie taka eskapada poza trasami, autem 4×4.
Malena … ale wiesz … muszę Cię ostrzec… takie wyjazdy uzależniają! :D
Jak byłam w zindiach wszyscy moi hinduscy znajomi wyjezdzali na wakacje do Omanu. Rzeczywiście jest ich tam tak wielu?
Tak, Hindusów w Omanie jest sporo, choć typowych wakacjonuszy nie spotkaliśmy wielu. Zresztą, turystów tam ogólnie wielu nie spotykaliśmy ;)
Za to emigrantów z Indii (i nie tylko) jest sporo. Aż trudno uwierzyć, zanim się na własne oczy nie zobaczy…
Cześć! Super blog, bardzo przydatny. Cieszę się, że na niego trafiłam i aż nie mogę się doczekać wyjazdu do Omanu :). Tylko mam małe pytanko. Skąd wynajęliście auto?
Dzięki! Auto mieliśmy z Towell Lease. To omańska firma, wypożyczenie wyszło nas 2x taniej niż z typowej sieciówki. Napisz do nich, powinni Ci szybko podesłać wycenę. Sprawdź też w jakichś wyszukiwarkach, bo ceny potrafią się bardzo różnić. Udanego wyjazdu! :)
Rozwaliliście system tymi namiarami na noclegi!!!
Wielkie dzięki. Przyda się
To Oman rozwala system możliwościami kempingowania ;) Nasze miejscówki to tylko kropla w morzu :)))
To nieprawda, że na terenie rezerwatu Ras Al Jinz nie można biwakować na dziko. Choć na terenie Centrum Turystycznego jest płatny camping, to po drugiej (północnej) stronie miejscowości jest kilka dogodnych, oficjalnych miejsc do biwakowania na dziko. Zakaz dotyczy wyłącznie rozbijania namiotu na plażach, na których żółwie składają jaja, nie klifu ponad nią. Polecam np to miejsce: https://www.openstreetmap.org/#map=19/22.45601/59.82900
Co do nieprawdy, to nieprawda, że to nieprawda. Podpytaliśmy pracownika centrum, co myśli o tym, żebyśmy spędzili noc gdzieś na klifie i z szerokim uśmiechem wysłał nas poza granice rezerwatu. Skąd masz informacje, że te nieoficjalne miejsca są oficjalne?
Miejscówki na północy widzieliśmy, bo OSM też nas tam zaprowadził. Tyle, że to już dobre parę kilometrów od żółwiowej plaży, więc wieczorem i tak trzeba byłoby podjechać autem. W takiej sytuacji po co na siłę rozbijać się w rezerwacie, skoro można znaleźć dużo wygodniejsze miejsce poza nim?
Proste pytanie – co z wodą? No bo raczej zapasu na 2 tygodnie nie mieliście, prawda?… A gotowanie? Wszystkie posiłki robiliście sami? Dzięki za info.
Na 2 tygodnie może nie, ale zapas na parę dni mamy zawsze. Mając duże auto nie ma problemu, żeby do bagażnika wrzucić zapas jedzenia i parę zgrzewek wody. W Omanie wszędzie dostępna jest normalna butelkowana. Co do gotowania, to w Omanie raczej unikaliśmy – nie ma gdzie umyć garów, a tej butelkowanej wody szkoda… Gotowaliśmy raczej tylko wodę na kawę/herbatę i na wszelki wypadek mieliśmy też liofilizaty, które zalewa się wrzątkiem. Gorące posiłki jedliśmy zazwyczaj gdzieś po drodze, w każdym miasteczku jest jakaś jadłodajnia, zazwyczaj hinduska – tanio i smacznie. Na wieczór kupowaliśmy arabski chleb, hummusy, sałatki, owoce i jak się udało to coś na ognisko :)