Omański outback

Omański outback

2018_oman_outback_11

Głośne BAM! słyszymy wszyscy. Rozglądamy się wokół, ale na pustej drodze nie rzuca nam się w oczy nic podejrzanego. Jesteśmy w samym sercu omańskiego outbacku, gdzieś pomiędzy Nizwą a Sahalah.

Krajobraz za oknami nie zmienia się już od paru ładnych godzin – jak okiem sięgnąć płaska kamienna pustynia. Zero drzew, zero zwierząt, zero zabudowań. Urozmaiceniem, a zarazem uciążliwością są częste roboty drogowe, które spowalniają nasze tempo. Co kilkadziesiąt kilometrów budują się tu estakady i drogi prowadzące póki co donikąd, ale za parę lat będą pewno łączyć wybrzeże z zachodem Omanu. Podejrzewamy, że to plan zakrojony na dużą skalę…

Nagle coś zaczyna szumieć, a samochód dziwnie tańczyć na drodze. Już nie mamy wątpliwości czym było głośne BAM! Złapaliśmy gumę! Tu w środku niczego!!!

2018_oman_outback_08
Podekscytowane dzieci wyskakują z samochodu, bo flak, to dla nich mega atrakcja! Oglądają koło i oczywiście chcą pomagać. Żeby jednak nie było zbyt łatwo, okazuje się, że brakuje nam jednego, bardzo ważnego klucza. Tego do odkręcenia pokrywy od koła zapasowego. Piotrek majstruje, ja macham do przejeżdżających samochodów. Z pomocą przychodzi nam … robotnik od robót drogowych, tych które tak bardzo uprzykrzały nam przebyte dotąd kilometry. Gdyby bowiem nie ciężarówki i kurusjący w te i we wte robotnicy w białych pick-upach, to czekalibyśmy na tym pustkowiu ładnych parę godzin, zanim pojawiłby się jakikolwiek samochód…

2018_oman_outback_13
Dziurawą na wylot oponę łatamy w jedynym dużym mieście na naszej trasie, w Haima. Dopytujemy w paru miejscach gdzie jest wulkanizator i jadąc według wskazówek bez problemu trafiamy do zagłębia mechaników samochodowych. Na stacji za miastem dokupujemy zapas bułeczek i napojów oraz obowiązkowo tankujemy samochód. Dziś przed nami jeszcze daleka droga. Na szczęście z gatunku tych, które lubimy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *