Przełom Renu zjeździliśmy wzdłuż parę razy i z perspektywy szosy znamy już całkiem dobrze wyrastające co rusz po obu brzegach rzeki zamki. Dziś, po intensywnej rowerowej sobocie, postanawiamy zrelaksować się zwiedzając jeden z zamków górujących nad przełomem Renu. Wybór pada na Burg Rheinfels, który tak naprawdę w dzisiejszych czasach z zamkiem ma już niewiele wspólnego. Jest ruiną. Za to największą ruiną zamku w Niemczech, wpisaną dodatkowo w 2002 roku na listę zabytków UNESCO.
Zwiedzanie ruin zazwyczaj kończy się u nas tym samym. Wzruszeniem ramion. Dopiero na widok makiety w zamkowym muzeum wyrywa mi sie: „Jej! Ale ten zamek był kiedyś potężny!” I faktycznie, ruiny które dziś można zwiedzać, to zaledwie 1/3 – jeśli nawet nie mniej – tego czym Burgas Rheinfels był w średniowieczu, w czasach swej świetności.
Chodzimy po ruinach bez większego celu, z zamkowej wieży obserwujemy pędzące pod naszymi stopami pociągi, oraz zaglądamy to tu, to tam dowiadując się przy okazji gdzie była apteka, a gdzie piwnica na beczkę na wino. Beczkę znów pokaźnych rozmiarów, która pomieścić mogła 200 000 litrów wina, czyli niewiele mniej niż ta z Heidelberg. Swoją drogą ciekawe jest to, że w ruinach niemieckich zamków najważniejszą rolę odgrywają piwnice i beczki na wino, a nie, jak u nas, kaplice i im podobne… :)
Zapraszamy w wolnej chwili do Bawarii, Monachium rządzi ;)