Taunus w pigułce

Taunus w pigułce

Spadł śnieg, a dla nas to niemal anomalia pogodowa! Tak to już jest, gdy zapuści się korzenie w płaskiej jak patelnia okolicy Frankfurtu nad Menem. Od lat śmiejemy się, że tutaj rozróżniamy dwie pory roku: upalną i deszczową. Gdy więc zimą pada śnieg, to … dzwonimy do przyjaciół by przygarnęli nam dzieci na cały dzień!!! My zaś do plecaków pakujemy kanapki, termos i raczki i ruszamy w najbliższe góry w okolicy, w Taunus.

Góry niemieckie, a szczególnie te w pobliżu większych ludzkich skupisk, nieco różnią się od polskich. Przecinają je liczne drogi i dróżki i rzadko kiedy od razu rozpoczynamy wędrówkę na początku oficjalnego szlaku. Nie inaczej jest i tym razem, bo „dzięki” pandemii musimy troszkę się nakombinować i zaparkować w nieco mniej oczywistym miejscu. Niestety śnieg przyciąga tłumy, a w obecnej sytuacji tłumy są niewskazane, więc miejsca newralgiczne zablokowane są już od dwóch tygodni radiowozami. Ale nie o tym miało być…

Tak więc ruszamy na szlak! Pierwszy zimowy szlak od wielu, wielu lat! Ścieżka jest dość oblodzona, więc małe sprytne raki zakładamy na buty już za pierwszym zakrętem. Niektórzy głośno nam ich zazdroszczą …

My zaś pniemy się szybko pod górę, zatrzymując się na chwilę by zawiesić oko na panoramie Frankfurtu. Zaraz później wchodzimy w bajkowy las. Oblepione śniegiem drzewa chylą się ku ziemi i nie jesteśmy w stanie przejść obok nich obojętnie. Z góry zjeżdżają pierwsi sankeczkarze a ten widok sprawia, że chcemy następnym razem przyjść tu z dziećmi. Pierwszy szczyt Altkönig jest już przecież w zasięgu ręki! Na szczycie zatrzymujemy się na chwilę,w miejscu z którego widać Großer Feldberg, najwyższy szczyt w górach Taunus i zarazem nasz kolejny cel.

Schodzimy z Altkönig i nagle na szlaku jesteśmy sami. Wędrówka przez ten pusty zimowy las jest naprawdę niesamowita! Gdy docieramy do miejsca, gdzie zaczyna się zagęszczać od razu wiemy, że Großer Feldberg jest już blisko! My zbaczamy jeszcze w kierunku Kleiner Feldberg, na który niestety wejść się nie da, ponieważ zarezerwowany jest dla ogrodzonego płotem obserwatorium.

Zdobycie najwyższego szczytu w okolicy oczywiście celebrujemy! Rozsiadamy się w słońcu, a z plecaka wyciągamy kanapki i przepyszną herbatę z imbirem :) Ciągle nie możemy napatrzyć się na tą urokliwą zimę, więc zanim na dobre ruszymy w dalszą drogę fotografujemy niemal każde mijane drzewo! W dół znów idziemy sami i mamy te niesamowite krajobrazy tylko dla siebie. Podobnie jest na czwartym już tego dnia szczycie, na Weiße Mauer. Tu zatrzymujemy się zaledwie na chwilkę, a następnie idziemy już tylko w dół, prosto do parkingu, na którym stoi nasz samochód. Po drodze oczywiście planujemy kolejne wycieczki w Taunus, zarówno zimowe jak i letnie. I nic w tym dziwnego, bo tak udane wyjście bardzo skutecznie ładuje nasze bateryjki!

2 Comments

  1. Oj, zimowe szaleństwo to prawdziwa uczta dla zmysłów! Co może być lepszego niż bieganie po świeżym, białym śniegu, słuchanie skrzypienia kroków i czucie wiatru na twarzy?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *