Morskie Oko zimą

Morskie Oko zimą

2014_polska_morskie_oko_07

Im dalej człowiek wyemigruje, tym więcej miejsc chce odwiedzić podczas pobytu „w domu”. Wypady te nabierają szczególnej wagi i w naszym przypadku przypominają często takie łapczywe chwytanie każdej chwili. Bo jeśli nie teraz to kiedy? Dopiero za rok?!
Tak było i tym razem, gdy w drugi dzień świąt ni z tego ni z owego wpadło nam do głowy, że w Tatrach to już nas dawno nie było. A przy Morskim Oku to już w ogóle!

Na tyle szybko na ile to możliwe spakowalismy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy w stronę Łysej Polany. Drogę umialały nam widoki – szczególnie te z Głodówki. Białe zaśnieżone góry, ciemnozielone choinki, błękitne niebo! Nic tylko się nimi rozkoszować. Nic więc dziwnego, że na początku szlaku stanęliśmy w samo południe. Czyli późno :)

2014_polska_morskie_oko_06

Ani uśmiechnęły się oczka na widok konnych zaprzegow, a my szczerze powiedziawszy długo się nie zastanawialiśmy i szybko wsiedlismy w sanie. Mróz szczypał w policzki, a czas się kurczył. Poza tym zdawalismy sobie sprawę, że dziś nie przejdziemy tej ceprostrady w górę i w dół. Szans nie ma.
Wyrzuty sumienia oczywiście się w nas odezwały. Bardzo dobrze pamiętaliśmy historie skatowanych koni, padających na tej trasie z wykończenia. Zresztą sami do tej pory nigdy nie korzystaliśmy z tej usługi, choć deptało się tym asfaltem w przeróżnych warunkach – i zimą i w upale, za dnia i późnym wieczorem, w górę i w dół. Zazwyczaj dźwigając na plecach ciężki plecak. Dziś jednak było zupełnie inaczej – 15 stopni mrozu, czterolatka w drużynie i mało czasu. W górę pomknęliśmy saniami, rozmawiając z góralem o koniach, a jakże!

2014_polska_morskie_oko_05

Z konikowego postoju pobiegliśmy w stronę Morskiego Oka. Inaczej się nie dało, bo mróz szczypał nas już nie tylko w policzki i uszy, ale także w pięty i paluszki u stóp. Oj, takiej zimy to już dawno nie mieliśmy! :) Po mniej więcej dwudziestu minutach dotraliśmy w jedno z piękniejszych miejsc na świecie! Tym razem w zimowej scenerii, skute lodem i otulone białym śnieżkiem. Piotrek nie mógł się powstrzymać i przeszedł przez zamarznięte Morskie Oko, a my w między czasie rozgrzewałyśmy żołądki i zmarznięte stópki w zatłoczonym po uszy schronisku.

2014_polska_morskie_oko_14

Później czekał nas kolejny bieg w stronę zaparkowanego samochodu, tym razem już bez korzystania z konnego zaprzęgu, choć jednak trochę jakby z konikową pomocą, bo za namową Ani wszyscy galopowaliśmy i rżęliśmy, jak na zakopiańskie konie przystało ;)

Z Tatrami żegnaliśmy się wieczorem, zastanawiając się po cichu, kiedy spotkamy się następnym razem …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *