Bangkok nigdy nie śpi

Bangkok nigdy nie śpi

2013_tajlandia_bangkok_08

Po dwuletniej przerwie nasze pierwsze wrażenia z Bangkoku to: „Jej, ale tu przyjemnie!”. Zasiedliśmy w jednej z knajpek nad miskami pełnymi przepysznego żółtego curry i poczuliśmy się tak… swojsko! Po naszych znajomych kątach kręciło się całkiem niewiele ludzi, sprzedawcy koszulek stali nadal w tych samych miejscach i z tym samym asortymentem, a kierowcy tak samo drzemali w swoich tuk tukach. Taki Bangkok, a do tego nasze ulubione świątynie, pokazaliśmy rodzicom i chyba ten klimat im się spodobał ;) Plątając się tu i tam podglądaliśmy życie ulicznych sprzedawców i ich rodzinne interesy prowadzone często 24 godziny na dobę.

W naszym zaułku na Ram Buttri panowała tak spokojna i wręcz senna atmosfera, że zachciało nam się zostać tam jeszcze kilka dni i powitać Nowy Rok w Bangkoku. Godzinę przed północą przeszliśmy się słynną Khao San i ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że życie nocne wygląda tam dokładnie tak samo, jak w każdy inny wieczór. Wniosek jest jeden, impreza w Bangkoku trwa 365 nocy w roku :)

A my wróciliśmy do swojego hotelu i wyszliśmy na taras dachowy obserwować panoramę miasta. Z błoń przed pałacem królewskim leciały w górę dziesiątki zapalonych lampionów, a gdy wybiła północ rozległa się donośna modlitwa mnichów i wystrzeliły fajerwerki! Takiego sylwestra jeszcze nigdy nie mieliśmy!

2013_tajlandia_bangkok_10

3 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *