Pieniny

Pieniny

2012_polska_pieniny_01

Czyli moja mała ojczyzna … i tłukące mi się non stop w głowie powiedzenie „cudze chwalicie swego nie znacie” … Podczas każdego spaceru, samochodowej przejażdżki, czy krótkiego wypadu w góry myślałam sobie, jak tam jest pięknie. Czasami piękno niektórych miejsc docenia się dopiero po tym, jak się z nich wyprowadzi.

Podczas prawie dwutygodniowego pobytu w Pieninach udało nam się wyskoczyć dwa razy w górki. Nie były to jakieś super ambitne szlaki, bo nie byłam pewna na jak dużo mogę sobie pozwolić z Anią, ale dałyśmy radę i wędrowałyśmy troszeczkę po tych niższych Pieninach. Bardzo sprzydała się chusta, do której Ania sama chętnie wskakiwała, gdy tylko zmęczyły się jej nóżki.

Pierwszy wypad w górki, to moje ulubione podejście pod schronisko pod Durbaszką. Jest to miejsce, w które wybieraliśmy się na spacery wiele razy – szczególnie zimą. Swego czasu bożonarodzeniowe wyjście pod Durbaszkę było naszą małą rodzinną tradycją. Oj, co się wtedy nie działo! :) Do dziś każde z tych wyjść bardzo miło wspominamy:)

2012_polska_pieniny_03

A w tym roku było też wyjątkowo – było to pierwsze wyjście w Pieniny z Anią i to w dodatku bardzo udane. Nasza dwulatka dzielnie zaczęła spacerek interesując się wszystkim, co tylko znalazła na swojej drodze: kwiatuszkami, kamykami, zagrodami dla owiec … Dopiero po pewnym czasie dotarło do niej, że jest zmęczona,grzecznie dała się zamotać w chustę i tam słodko zasnęła. My zaś kontynuowałyśmy spacer podziwiając pasące się barany i uciekając przed ciekawskim cielaczkiem. W schronisku pod Durbaszką odpoczęłyśmy i wypiłyśmy po herbatce. Droga powrotna była równie ciekawa, ponieważ Ania obudziła się z drzemki i z wielkim zainteresowaniem śledziła wszystkie pasące się na łąkach zwierzęta. Gdyby ktoś był chętny, to polecam szlak spod schroniska pod Durbaszką w stronę Palenicy. Nie jest on wymagający, za to widoki na Pieniny, Beskid Sądecki, a czasami nawet i Tatry, są przecudne!

2012_polska_pieniny_06

Drugim ze szlaków była Bryjarka – niewielka, a jednak górująca nad Szczawnicą górka. Szczyt z krzyżem osiągnęłyśmy tak szybko, że bez dwóch zdań postanowiłyśmy iść dalej do schroniska pod Bereśnikiem … a następnie jeszcze dalej do wodospadu. Ania po raz kolejny spisała się na medal! Przez większość czasu chrapała w chuście, by pod koniec poprosić o solidnego drewnianego kijka do podpierania :):):) Szlak z Bryjarki na Bereśnik też był bardzo widokowy. Co rusz przystawałyśmy z mamą nie mogąc się nadziwić temu, jak wiele pięknych krajobrazów znaleźć można tuż za progiem domu …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *