Buddyjska świątynia Kek Lok Si to idealne miejsce na jednodniowy wypad za miasto. Można dostać się do niej za niewielką kwotę miejskim autobusem i spędzić tam niemal cały dzień. Szczególnie z dzieckiem ;) Można karmić chwastami żółwie i ryby, można biegać między kolorowymi figurkami, można je dotykać, fotografować, wspinać się na pagodę, oglądać pamiątki, łowić w stawie plastikowe kwiaty i biegać, biegać, biegać!
Dla nas wyjazd do świątyni był jednym z oczywistych punktów podczas pobytu na Penang. George Town choć bardzo urocze może szybko zmęczyć, a odpoczynek w świątyni świetnie ładuje bateryjki ;) Dla Ani oczywiście największą atrakcją było karmienie żółwi, które stłoczone w niewielkiej i brudnej sadzawce na wyścigi płynęły w stronę rzucanego zielska. Dla nas atrakcją było praktycznie wszystko, bo lubimy takie miejsca. Lubimy chodzić bez pośpiechu po wielkich kolorowych świątyniach, lubimy zaglądać we wszystkie kąty i podglądać ludzi, lubimy wspinać się tu i tam i oglądać okolice z lotu ptaka. Jedynie mnichów nam w Kek Lok Si brakowało … Gdzie oni się wszyscy podziali?
od eksplozji kolorów robi mi się weselej… :)
Kolory niezwykłe, ale mnie urzekły twoje czarne spodnie, Domi:)
Świetne zdjęcia. Szczególnie urzekło mnie to zdjęcie mamusi z córeczką :)
hibiskus gigantum i jaki piękny kolor! – korona godna urody księżniczki Ani :)))