Oktoberfest

Oktoberfest

2011_niemcy_oktoberfest_03

Zamieszkać w Niemczech i nie zobaczyć jak wygląda sławny Oktoberfest? Niemożliwe! ;)

Z atrakcjami zakrojonymi na tak szeroką skalę jest tak, że każdy z nas wyobraża sobie je i na ogół rzeczywisty obraz jest całkowicie sprzeczny z tymi wyobrażeniami.
Nam Oktoberfest jawił się bardziej jako impreza na zielonej trawce, przy długich dębowych ławach. Miały być bawarskie śpiewy, mieli być grubi bawarczycy w skórzanych gaciach i wielkie kelnerki z 5 kuflami piwa w jednej ręce. Rzeczywistość okazała się inna :) Zamiast dębowych ław zastaliśmy pawilony, przed którymi tłumy ludzi czekały na możliwość wejścia do nich. Śpiewy oczywiście były międzynarodowe; skórzane spodnie i dirndl-e (czyli kobiece ludowe wdzianka;)) zobaczyć można było niemalże wszędzie i w przeróżnych kombinacjach:)

Najbardziej chyba zdziwiły nas wesołe miasteczka, których w naszych wyobrażeniach nigdy nie było ;)
Ogólnie rzecz biorąc na Oktoberfest nie spędziliśmy zbyt wiele czasu, głównie dlatego że nie przepadamy za masówkami. Drugim powodem było to, że przez główną bramę nie wpuszczono nas z wózkiem i Anią. Ani na ręce brać nie chciałam, tak więc my udałyśmy się na plac zabaw (jak dobrze, że jest tuż przy głównym wejściu!), a Piotrek z tatą poszli „zwiedzać” największy piwny festyn na świecie.
Wrócili z jedną uwagą: „nie przypuszczaliśmy, że na Oktoberfest tak trudno kupić piwo!!!”. Otóż oprócz wielkich pawilonów z zapchanymi po brzegi ogródkami piwnymi znalazł się tylko jeden szynk na „otwartym powietrzu”, w którym można się było napić Paulanera.
Czekając na facetów, naoglądałyśmy się z mamą jak wygląda Oktoberfest od kuchni … i te widoki umniejszyły w naszych oczach rangę imprezy.
Popijający wódkę w parku chłopcy w skórzanych spodniach, czy pijane w sztok dziewczyny w dirndl zalegające pod drzewami to już nie jest ten Oktoberfest z naszych wyobrażeń.

2011_niemcy_oktoberfest_10
Co nam się bardzo spodobało, to :
*po pierwsze – organizacja tak wielkiej imprezy; ochroniarze i służby ratunkowe pilnie czuwały nad bezpieczeństwem uczestników, zamknięte dla ruchu ulice, obstawiona policją stacja metra i kolejki; muszę powiedzieć, że po raz pierwszy w życiu nie czułam się niebezpiecznie w pijanym tłumie ;)
*po drugie – uczestnicy imprezy poprzebierani w stroje ludowe; choćbym nie wiem jak chciała, to nie umiem wyobrazić sobie polskiego festynu, na który wszyscy (no prawie wszyscy) przychodzą ubrani w strój ludowy.

Czy wybierzemy się jeszcze kiedyś na Oktoberfest? Nie wiem.
Jeśli tak, to z bandą znajomych i z wykupioną rezerwacją do jednego z pawilonów ;) Mam przeczucie, że właśnie tam można poczuć prawdziwą atmosferę tego wydarzenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *