Muang Sing

Muang Sing

2014_laos_muang_sing_07

Długo zastanawialiśmy się jak dotrzeć do małej miejscowości Muang Sing i okolicznych wiosek plemiennych. Po szturmie na Chiny skuterek odpadał, bo tam droga była szeroka i gładka, a tu zapowiadała się wąska i zakręcona. Za wycieczkę zorganizowaną płacić nie chcieliśmy, a maraton w stylu jechać i wracać w ten sam dzień też nam nie odpowiadał… w końcu wygrał standardowy wariant – przenosimy się tam na parę nocy i poznajemy okolicę na spokojnie.

Podróż do Muang Sing już na pierwszych dziurach okazała się być niezłą przygodą. Zostaliśmy usadzeni w ostatnim rzędzie minibusa i na każdej dziurze podskakiwaliśmy niemal pod sam sufit. A dziur było naprawdę sporo! Tak więc podskakiwaliśmy sobie całe 2 godziny (60 km!) śmiejąc się głośno razem z siedzącym obok miejscowym ;) Trasa na szczęście minęła nam szybko i z minibusa wyszliśmy wszyscy w jednym kawałku.

2014_laos_muang_sing_04

Muang Sing to niewielka mieścina na końcu świata. Od poznanego Holendra dowiedzieliśmy się, że jeszcze 10 lat temu miasteczko tętniło życiem, a dziś jest totalnym bankrutem. I rzeczywiście … już po chwili tak się tutaj czujemy. Guesthousy można policzyć na palcach jednej ręki, sensowna knajpa jest tylko jedna, internetu brak, a jedyne muzeum zamknięte jest na cztery spusty. Białasów jest tylu, że wszystkich poznajemy w pierwszy dzień i przez najbliższe dni mijamy się z nimi co chwila wśród tych dwóch uliczek na krzyż. Ale jednego tu nie brakuje – miasteczko ma klimat i czujemy się tu świetnie.

2014_laos_muang_sing_05

Szybko też poznajemy babinki z lokalnych plemion, które parę razy dziennie próbują sprzedać nam ten sam asortyment bransoletek. Później po kryjomu spomiędzy haftowanych czapek wyciągają zupełnie inny towar… no tak… znajdujemy się przecież w samym sercu złotego trójkąta, a w okolicznych górach ciągle jest pełno upraw przeróżnego rodzaju zielska …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *