Route 66. Legendarna droga łącząca Chicago z Los Angeles, o której chyba każdy wie, słyszał lub widział ją w filmie. A co drugi ktoś marzył lub ciągle marzy o przejechaniu Stanów w poprzek tą słynną drogą. Starym mustangiem, oczywiście …
My kiedyś też marzyliśmy i nawet planowaliśmy, żeby ruszyć z Chicago na zachód tą słynną drogą-matką, ale kiedy przyszło co do czego i wyruszyliśmy pierwszy raz na podbój USA, to woleliśmy więcej czasu spędzić w parkach narodowych niż poświęcić kilka dni na przejechanie tych paru tysięcy kilometrów. Choćby nawet różowym mustangiem… Celem samym w sobie były wtedy zachodnie stany i oszałamiające krajobrazy. Kalifornijski odcinek Route 66 chcąc nie chcąc także się po drodze napatoczył i utwierdził nas w przekonaniu, że tyle nam tej atrakcji wystarczy. I że w Stanach jest o wiele więcej innych zachwycających dróg, a nie tylko ta.
Tym razem przypadek chciał, że znów wpadliśmy na Route 66. I jak już przejechaliśmy jej 66-tą milę tak doszliśmy do wniosku, że możemy pojechać jeszcze kawałek. No i dość szybko okazało się, że to wcale nie jest takie proste, bo historyczna Route 66 często po prostu zanika. Albo przekształca się w dwupasmówkę, albo po kilkudziesięciu kilometrach przez miasteczka nagle kończy się asfalt, a nad rzeczką brakuje mostu i trzeba zrobić w tył zwrot. Albo po prostu została zaorana już dawno, dawno temu i jedyne co po niej zostało, to stare drewniane słupy telegraficzne w środku łąki i tablica pamiątkowa.
Miasteczka przy Route 66 to rodzaj kolorowego muzeum na wolnym powietrzu. Przy drodze wystawione jest wszystko co tylko możliwe – stare samochody, motocykle, dystrybutory, znaki drogowe. Knajpy dekorowane są w podobną kupę kolorowego złomu, a w sklepikach można kupić wszystko czego dusza zapragnie oznaczone oczywiście charakterystycznymi cyframi 66. Im bliżej Las Vegas tym częściej natknąć się można na autokarowe wycieczki, przybywające tu z orientalnego zachodu i fotografujące każdy szczegół ;)
Podróż Route 66 to taka podróż w czasie, do miejsc i czasów, których tak naprawdę nie znamy, ale które bardzo łatwo sobie wyobrazić, ze względu na mnóstwo pozostałości z czasów, kiedy droga przeżywała swoją największą świetność. Siedząc na kolorowych metalowych krzesełkach i zajadając słynne hamburgery w barze Snow Cap zastanawiamy się, jak to kiedyś tutaj wyglądało, jacy ludzie jeździli tą drogą i czy dla nich to ciągle ta sama Route 66?
Miałem podobnie. Planowałem Route 66, a kiedy wylądowałem już w USA to nie było mi po drodze ;)
No niestety … będąc w USA zawsze trzeba wybierać :)
Oczywiście chciałabym przejechać chociaż kawałek (tym bardziej, że – jak piszecie – całej się nie da. Właśnie ze względu na historię i te skanseny. :)
Pozdrawiam, Asia
Marzenia się spełniają! :)
Naczytałem się wielu książek o Route 66, ale choć w Stanach byłem już kilka razy, jeszcze nie udało mi się jej przejechać. Coraz bardziej dojrzewa jednak myśl, żeby to zrobić. Na zdjęciach wygląda to jak jeden wielki skansen, ale chyba o to chodzi, prawda? Ludzie lubią sentymenty i chcą zobaczyć, jak kiedyś wyglądały Stany.
Sami zachodzimy w głowę, czy to naprawdę kiedyś tak wyglądało??? Czy też było tak kolorowo??? Czy to już może szopka stworzona na potrzeby turystów???
Bo na przykład odcinek Route 66 z Kaliforni, który widzieliśmy parę lat temu był zupełnie inny. Ponad 80 mil i „no services”. Jedyne co wtedy po drodze napotkaliśmy to malusie ghost town i drzewo obwieszone setkami butów :)
No fakt – kto by nie chciał? Ja też bym chciała :)
To co? Może zaplanujesz USA na kolejny wyjazd? ;)
Bardzo dobrze pamiętam moją 66. Miałam 19 lat i jedno marzenie – przejechać się tą drogą! Udało się :)
Brawo! :) Tak trzymać :)
Route 66…… albo inna bezkresna droga….. i podróż kamperem…. to musi być naprawdę niesamowite uczucie…. :)
USA to w ogóle raj dla kamperowców :) Kusi nas, żeby w przyszłości tam wrócić, ale wymienić namiot i osobówkę na coś bardziej konkretnego …:)
O tak! Kamperem albo przyczepą kempingową. Przerobione jedno i drugie – chyba najlepszy sposób podróżowania po Stanach (opcja auto+motele też była, więc jest z czym porównywać).
Auto i motele też nas nie bardzo kręcą. Auto i namiot już bardziej :)
A po ostatniej wizycie w Utah zapragnęliśmy opcji 4×4 ze sprytną kempingową nadbudówka! :) Szutrowe odludne drogi na pustyni skradły nasze serca!
Zdjęcia zachęcają ale i tak wybrałabym parki :)
Ach, gdyby tak miec tyle czasu w USA, żeby nie trzeba było wybierać … To dopiero byłby luksus! :)
Hej,
Bardzo fajny blog. Masz od nas jeden punkcik w konkursie Blog Roku:)
Zapraszamy również do subskrybowania naszego bloga w celu pozostania stale w kontakcie!
Pozdrawiamy,
Republika Podróży
Bardzo dziękujemy!
Jak dobrze pójdzie to za 1,5 roku też tam będziemy. :) Dzięki za fajny tekst. Zapraszamy również do nas.
Życzymy powodzenia w konkursie!
Pozdrawiamy,
Goha i Kamil
RobiMy Podróże
Marzy mi sie ta trasa, podroż w czasie, nawet nie musi byc mustangiem ;) Zdjęcia niesamowite.
Z oryginalnej Route 66 ocalały niestety tylko kawałki, ale to i tak wystarczy. Mustang wskazany ;)
Siema,
Trafiłem na was szukając artykułów odnośnie Route 66 Na czerwiec/lipiec 2018 planuje podróż przez tą niegdysiejszą autostradę. Mam szereg pytań, więc możne będziecie w stanie rozwiać moje wątpliwości. Czy możecie opisać dla zwykłego laika kwestię wypożyczenia samochodu? Na co zwracać uwagę? Polecacie jakąś wypożyczalnię gdzie dostanę Forda Mustanga? W co polecacie się dodatkowo wyposażyć podczas tej trasy? Jak to wygląda z płatnościami. Mam Amex to wystarczy? Czy też lepiej wyrobić Visę. Jakieś rady/sugestie? Dziękuję za uwagę.
Mustang to w Stanach całkiem popularne auto, dostaniesz go w każdej sieciówce typu Avis czy Hertz, nawet w wersji convertible. Jeśli masz czas, to nie bierz auta na lotnisku, tylko wybierz się do jakiejś wypożyczalni na mieście – każde biuro, mimo że należy do tej samej sieci, ma inne ceny, przy czym najdrożej jest zazwyczaj na lotnisku. Rozejrzyj się wcześniej za dobrymi kuponami, można nieźle zjechać z ceną auta. Kupony znajdziesz na darmowych stronach typu coupons.com, ale możesz też kupić na ebayu. Typowy road trip to spanie w motelach, ale jeśli chcesz po drodze zajechać do jakiegoś parku narodowego, to przyda się namiot i sprzęt kempingowy. Płatność kartą kredytową w USA to normalka. Osobiście używamy Visy, ale Amex powinien wszędzie zadziałać, w końcu to amerykańska karta. Gotówka przydaje się w niewielkich ilościach w zasadzie tylko na kempingach. Motele, zakupy, restauracje, tankowanie – za wszystko płacisz kartą.
Siema,
Dziekuje za odpowiedz! Z tego co wyczytalem o niemozliwosc zahacza wynajecie Mustanga w Chicago I przejechanie nim do LA na one way trip. Anyway, jak wyglada sprawa ze spaniel w aucie? Nie ma zadnego problemu?
One way fee to zawsze kilkaset dolarów, no chyba że uda Ci się załatwić jakąś relokację, ale wtedy jesteś bardziej ograniczony czasowo. Spanie w aucie – tak, spanie w mustangu – może być ciekawie. Ja bym raczej postawił na namiot, możesz kupić jakiś tani w Walmarcie. Spać można za darmo w wielu miejscach, przydatne info i mapę darmowych lub bardzo tanich miejscówek za kilka-kilkanaście $ znajdziesz na stronie https://freecampsites.net/.
Dzięki!