Przedłużające się w nieskończoność śniadanie wkrótce zakończyłoby się wczesnym obiadem, gdyby nie jeden impuls. Przyjaciółka zniesmaczona białym mlekiem za oknem sięga po telefon i chwilę później macha nim nad naszymi talerzami. Na ekranie widzimy webcam z roświetlonej słońcem doliny Lauterbrunnen. Niech żyje technika i jej dobrodziejstwa! W sekundę podrywamy się zza stołu, pakujemy całą 9-cio osobową ekipę w samochody i wyjeżdżamy z otulonego chmurami Fribourga.
Widoki z autostrady mamy pierwszorzędne – zaśnieżone Alpy rysują się wyraźnie na tle błękitnego nieba. Już za chwilę będziemy w ich sercu!
Dolina Lauterbrunnen zachwyca nas tak samo, jak i za pierwszym razem. Znów nie możemy się napatrzyć na te cudowne góry! Robiąc sporo zamieszania kupujemy bilety na kolejkę na Kleine Scheidegg, a do wagonika wskakujemy niemal w ostatnim momencie. Jedziemy z nosami przylepionymi do szyb, robiąc zdjęcia czym tylko popadnie, przy każdej okazji głośno zachwycając się okolicą. Przez chwilę nawet robi się mi głupio, że zachowujemy się, jakby nas z klatki wypuszczono.
„Nie przejmuj się! Mieszkamy w tak nieciekawych miejscach, że nam wolno!” – uspokaja mnie przyjaciółka.
Zazielenione doliny ustępują miejsca zaśnieżonym stokom narciarskim. W Wengen, miejscowości zamkniętej dla ruchu kołowego, wagonik całkowicie zapełnia się narciarzami, a pani konduktor zaprasza nasze dzieci do samego przodu, do maszynisty. Za oknami podziwiamy białe stoki – zarówno narciarskie jak i saneczkowe – i w duchu planujemy, żeby może kiedyś też tutaj pojeździć…
Gdy naszym oczom ukazuje się majestatyczna alpejska trójca – Jungfrau, Monch i Eiger – wszystko inne blednie. Dziś jest to widok numer jeden! Wysiadamy z pociągu i ledwo udaje się nam znaleźć taki skrawek śniegu, na którym nie przeszkadzamy narciarzom. Dzieci kopią jamy w śniegu, a my po cichu planujemy wiosenne weekendy. Weekedny, podczas których w tym roku szwajcarskich Alp zabraknąć nie może …
Po takim pięknym popołudniu nawet powrót do domu przedłużający się do sześciu godzin nie jest w stanie popsuć nam humorów. Naładowaliśmy akumulatory słońcem, widokami i dobrą energią, a to najlepszy kop na początek sezonu! :)
Extra fotki. Wrzucamy na listę miejsc do odwiedzenia :)
Dzięki! Te fotki to akurat z komóry, ale widoki robią swoje :) Lauterbrunnen to magia w czystej postaci :)