Idea jest prosta – house sitting to opieka nad czyimś domem w zamian za darmowy dach nad głową. Właściciel wyjeżdża na wiele tygodni czy nawet miesięcy i chce oddać swój dom w dobre ręce. Zazwyczaj zostawia w nim też swojego zwierzaka, najczęściej będzie to kot lub pies, i liczy na to, że po powrocie wszystko będzie na swoim miejscu i że zwierzak będzie wykarmiony i wybiegany. Naszym zadaniem będzie po prostu mieszkanie, tak aby dom nie sprawiał wrażenia opuszczonego, i załatwianie podstawowych spraw, takich jak odbieranie poczty czy koszenie trawnika. W zamian możemy za darmo pomieszkiwać i korzystać z wszelkich wygód jakie daje prawdziwy dom – czyli wygodne łóżko, duża kuchnia, ogródek, grill, jacuzzi, czy nawet basen! I to wszystko za darmo!
Aneta i Richard, u których zatrzymaliśmy się w Vancouver, to zawodowcy. Do Kanady przyjechali ponad rok temu i od tego czasu nie wydali na noclegi ani grosza. Do tej pory mieszkali już w wielu miejscach i zobaczyli naprawdę niezły kawałek kraju, a co najważniejsze, house sitting spodobał im się na tyle, że póki co wcale nie myślą o powrocie do Europy. Pociągnęliśmy ich trochę za język, poczytajcie!
Co Wam się podoba w house sittingu?
- darmowe noclegi w naprawdę ładnych domach – niektóre są warte miliony dolarów! Zdarza się, że właściciele zostawiają nam trochę jedzenia, a czasami nawet samochód
- możemy się cieszyć z towarzystwa zwierząt bez konieczności ich posiadania
- house sitting to świetna baza do zwiedzania wielu miejsc bez wydawania pieniędzy
- poznajemy wspaniałych ludzi – właścicieli domów, ich sąsiadów i innych ludzi z okolicy. Z niektórymi nawet się zaprzyjaźniliśmy
- nie dość, że mieszkamy za darmo, to jeszcze dostajemy upominki od właścicieli – z okazji świąt, lub gdy kończymy house-sit. Do tej pory dostaliśmy podarunki od prawie wszystkich właścicieli domów, w których mieszkaliśmy
- nie mamy potrzeby posiadania czegokolwiek – w domach możemy korzystać z wszelkich wygód i rozrywek bez konieczności kupowania drogich sprzętów
Co Wam się podoba trochę mniej?
- życie na walizkach, ciągłe przeprowadzki i pewien stopień niepewności – trzeba nie bać sie pakowania i rozpakowywania. Chociaż są też długoterminowe house-sity, trwające rok lub dwa, jeśli ktoś nie lubi dużo podróżować
- czasami trzeba kosić gigantyczne trawniki, a to zabiera naprawdę dużo czasu
- odpowiedzialność za zwierzęta – gdy coś idzie nie tak, trzeba wiedzieć co z tym zrobić. Na szczęście nigdy nie mieliśmy żadnych poważnych problemów. Tylko raz zdechła nam kura – była stara i właściciele ostrzegli nas, że to może się zdarzyć
- ograniczony bagaż – fajnie byłoby mieć własne rowery lub narty, ale trudno byłoby to wszystko ze sobą wozić
- czasami przywiązujemy się do zwięrząt, którymi się opiekujemy i później za nimi tęsknimy!
Który zwierzak najbardziej utkwił Wam w pamięci?
Raz opiekowaliśmy się dwoma małymi psami, oba były kochane, ale przywiązaliśmy się szczególnie do jednego z nich – Coco. Ten psiak był bardziej jak kot, który bez przerwy siada na kolanach. Kiedy wychodziliśmy z domu nawet na godzinę, po powrocie Coco skakał na nasz widok i zachowywał się jak najszczęśliwsze zwierzę na ziemi. Potrafił nawet tańczyć! Bardzo za nim tęsknimy i nawet płakałam jak bóbr, kiedy musieliśmy opuścić ten dom.
Innym razem opiekowaliśmy się czterema kotami i dwa z nich bardzo lubiły wzajemne pieszczoty…
Najważniejsza sprawa. Jak załapać się na pierwszy house sitting?
- zaopiekuj się domem przyjaciół, lub kogoś z rodziny – można w ten sposób zdobyć doświadczenie i cenne referencje, o które pytają właściciele
- utwórz mocny profil na kilku portalach house-sittingowych
- aplikuj na wiele house-sitów jednocześnie i cierpliwie czekaj. Najlepiej zacznij od tych mniej popularnych – w odległych lokalizacjach, lub z wieloma zwierzętami, wtedy konkurencja jest zdecydowanie mniejsza i łatwiej dostać dom do opieki. Jak już zdobędziesz doświadczenie i dobre referencje, wtedy możesz ubiegać się o najlepsze oferty!
- zawsze staraj się rozmawiać przez Skype z właścicielami, zanim podejmiesz ostateczną decyzję. Tobie też musi się spodobać dom, w którym będziesz miał zamieszkać
House sitting działa na całym świecie. Poniżej znajdziecie najpopularniejsze portale z ofertami, członkowstwo to wydatek kilkudziesięciu dolarów rocznie.
PS: Richard, dziękujemy za zdjęcia :)
Wow super sprawa. Często zdarzają się takie osoby którym trzeba domu popilnować? Inna sprawa to jakie ogromne zaufanie muszą mieć Ci ludzie, że zostawiąją obcym cał← dobytek
W Kanadzie jest całe mnóstwo takich ofert. Ponoć tam wynika to z faktu, że ubezpieczony dom nie może stać pusty dłużej niż parę dni … Nasi przyjaciele nie mają w ogóle problemu z kolejnym house sittem. Możnaby wręcz powiedzieć, że teraz już sami wybierają dom i zwierzęta, które im najbardziej odpowiadają.
W Europie też jest takich domów do opieki całkiem sporo – szczególnie teraz, w okresie świątecznym. Zajrzyj sobie na te stronki :) Oglądanie dostępnych ofert nie kosztuje :)
Ok, czy mogę porównać to do Couchsurfingu, to znaczy czy takie samo podejście w kwestii zaufania? Podoba mi suę taka opcja, pzeniosłabym się do takiej Lizbony na przykład i przez miesiąc pisałabym książkę patrząc na rybki i psa.
Wiola, wydaje mi się, że przy house sittingu zaufanie musi być dużo większe. W końcu zostawiasz komuś na dłuższy czas całą swoją chałupę i ukochanego zwierzaka :)
Sprawdź koniecznie podane przez nas linki – może znajdziesz jakiś dom w Europie do popilnowania? We Francji i Anglii bywa dużo ofert, ale kto wie? W Portugalii może też się coś trafi:D
Mega ciekawy sposób na podróże! Zawsze wydawało mi się, że talkie rozwiązania są tylko w amerykańskich filmach. :P a tu taka niespodzianka! ;-)
House sitting naprawdę działa! Przekonaliśmy się na własnej skórze :)
To jest bardzo dobry pomysł ten house-sitting szkoda jedynie, że tam gdzie nas ciągnie najbardziej, czyli do Azji, nie jest popularny.
Raz była oferta w Ubud :D
Fajna opcja, z CS’u korzystamy, ale to faktycznie co innego i dla ludzi, którzy lubią zwierzaki:) Fajnie byłoby kiedyś spróbować:)
Zwierzaki bywają przeurocze, pod warunkiem że nie bywają zbyt wymagające! :)
Czytałam wcześniej o houssittingu. Poważnie to rozważaliśmy swego czasu w podróży. Niestety nie udało się. Ale chcemy to jeszcze kiedyś zrobić :)
My też myśleliśmy o tym, żeby w podróży zatrzymać się na dłużej w jakimś miejscu i spróbować house sittingu … ale okazało się, że mamy za mało czasu, żeby zakotwiczyć się w jednym miejscu na cały miesiąc :) Może jeszcze kiedyś spróbujemy. Choć póki co wydaje się taki plan zupełnie nierealny. Ale kto wie, kto wie :)