Mnisi z Luang Prabang
5:50 rano. Dzwoni budzik. Zakopuję się głębiej pod kołdrę, ale Piotrek czuwa i każe wstawać. Mówi, że skoro już jesteśmy w Luang Prabang, to maszerujących mnichów muszę zobaczyć i koniec kropka. Wygrzebuję się więc, szybko zakładam długie spodnie, polar, szalik i idę. Na zewnątrz jest jeszcze totalnie ciemno, ale paru …