Pytanie: „Gdzie też jest ta czarna góra” zadawaliśmy sobie codziennie. Bo choć w Czarnogórze gór widzieliśmy wiele, to żadna z nich nie była czarna. A przecież w Czarnogórze powinny być same czarne góry … upierały się dzieci. Gdy więc na mapie wypatrzyliśmy szczyt Crna Glava, zlokalizowany w Parku Narodowym Biogradska Góra, przed który dodatkowo prowadziła krajowa droga, to bez wahania postanowiliśmy tam pojechać.
Początkowo wszystko wydawało się być zupełnie zwyczajne, mijaliśmy małe wioski jakich nie mało przez które wiodła wąska, ale jednak asfaltowa droga. Jednak, gdy delikatnie zaczęliśmy piąć się pod górę, a asfalt zmienił się w szuter, to krajobrazy za każdym zakrętem robiły
się coraz piękniejsze. Najpierw iglasty las, a następnie polany, coraz bardziej łyse. Bieszczadzkie wręcz.
Czarnogórska droga krajowa, dawno przestała przypominać krajówkę, do jakiej jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni. Szacowany czas przejazdu przez Park Narodowy wzrósł o parę godzin, ale zupełnie nie mieliśmy zupełnie nic przeciwko. Mijaliśmy mnóstwo gospodarstw i malutkich domków, co jak na Park Narodowy było dość zaskakujące. Jechaliśmy długo, zachwycając się non stop krajobrazem.
Szczególnie urzekły nas okolice przełęczy, z których jak na dłoni widać było
niekończące się połoninki. Za przełęczą krajobraz zaczął się zmieniać i
ponownie wjechaliśmy w gęsty las. Ostatnie kilometry zaskoczyły nas zupełnie – a szczególnie milion zakrętów tak wąskich i stromych, że na raz nie dało się wykręcić.
Ukoronowaniem całej trasy był nocleg nad samym jeziorem Biogradskim, największym z jezior w parku, w miejscu dość osobliwym: tuż przy visitors center parku, ni to na kempingu ni to na parkingu, do którego dotarliśmy w sam raz przed zmrokiem.
Dodatkowym bonusem zaś okazał się poranny spacer edukacyjną ścieżką wokół Jeziora Biogradskiego. Pięć kilometrów, po płaskim, to dla nas dystans w sam raz na rozruszanie nóg, szczególnie po całym dniu jazdy. Dla dzieci taki spacer na szczęcie także okazał się ciekawą atrakcją, bo po
drodze były to rzeźby misia, to drewniane mosty, to wielkie i stare drzewa,
czyli prastara puszcza, dla ochrony której właśnie został założony Biogradski Park Narodowy.
Odwiedziny i „odkrycie” przez nas Biogradskiego Parku Narodowego
ucieszyło nas niesamowicie i na pewno pozostanie w naszych wspomnieniach na bardzo długo. Tego typu wakacyjne niezaplanowane niespodzianki liczą się bowiem podwójnie. Jak nie potrójnie! :)
niesamowite widoki