A miało być tak pięknie…

A miało być tak pięknie…

2018_gruzja_mazeri_05

Gdy ktoś pyta, co w Gruzji podobało się nam najbardziej, to bez wahania odpowiadamy – Swanetia! I choć po pierwszych doświadczeniach rzedną nam trochę miny, już w pierwszy wieczór, przy pierwszym spotkaniu z wyjątkowo nieprzyjemnymi Gruzinami i burzliwej nocy spędzonej pod namiotem, to od następnego dnia wszystko jest już tylko lepiej. Ale zacznijmy od początku…

2018_gruzja_mazeri_02

Do wioski Mazeri docieramy popołudniem. Jest jeszcze jasno, mamy więc sporo czasu na znalezienie miejsca pod rozbicie namiotu. Mijamy zabudowania, mijamy stado krów blokujące przejazd i podziwiamy przepiękną Uszbę, której wierzchołki zaczynają otulać białe chmury. Jedziemy zwykłą gruntową drogą, a naokoło nas rozciągają się zielone pastwiska. I choć nie są zagrodzone, to i tak nie chcemy rozbijać obozowiska w takim miejscu, w którym moglibyśmy komuś przeszkadzać. Jedziemy więc dalej – tak daleko jak tylko będzie się dało. Z naprzeciwka jedzie konno paru mężczyzn. Przystajemy na uboczu, żeby ich przepuścić i otwieramy okno, by się przywitać. Ale zamiast gruzińskiego gamardżoba słyszymy tylko, że mamy im zapłacić 50 lari, a jak nie to nazad! Hmmm… nie tak wyobrażaliśmy sobie gruzińską gościnność… Nie dajemy się jednak zastraszyć i nie dajemy im ani grosza, a ponieważ jesteśmy na wąskiej dróżce między drzewami, mówimy że zrobimy nazad trochę dalej i jedziemy naprzód, oglądając się co chwilę za siebie. Podpici panowie po chwili odpuszczają i oddalają się w stronę wioski. Droga doprowadza nas do leśnej polanki, na której niewątpliwie wiele osób nocowało już kiedyś pod namiotem. Zauważamy kamienne kręgi po ogniskach i trochę śmieci. Dusze jednak mamy na ramieniu i choć niezmiernie podoba nam się to miejsce, to nie zamierzamy tutaj zostać na noc. A nuż panowie zechcą wrócić z kolegami po swoje 50+ ???

Wracamy w miejsce, w którym wcześniej za drzewami widzieliśmy parę namiotów. Dla pewności dopytujemy w pobliskim schronisku, czy aby na pewno my też możemy tutaj rozbić namiot. Właściciel ze zdziwioną miną informuje nas, że możemy rozłożyć namiot gdzie tylko chcemy… Ufff …. Namiot rozkładamy w pośpiechu – zaczyna grzmieć i wyraźnie widać, jak zbliża się do nas ściana deszczu. W ostatniej chwili wchodzimy do namiotu. Tej nocy do snu kołyszą nas strugi deszczu bębniące o tropik, grzmoty i błyskawice.

2018_gruzja_mazeri_04

Poranek zaś wita nas zroszoną łąką, pachnącą tak obłędnie, że aż trudno ten zapach opisać. Nie możemy się nadziwić ile różnych rodzajów kwiatów można znaleźć na tak niewielkiej przestrzeni! Dzieci biegają po łące, skaczą po kamieniach, zbierają kwiaty i informują nas o przechodzących niedaleko krowach. Niespodziewanie podjeżdża do nas straż graniczna, a funkcjonariusze pytają nas jak się spało i skąd jesteśmy, po czym machają nam na pożegnanie i odjeżdżają. Nieprzyjemne pierwsze wrażenia rozpływają się razem z poranną mgłą, za to w głowach zaczyna nam kiełkować myśl, że musimy tu jeszcze kiedyś wrócić. Na szlak, oczywiście!

2018_gruzja_mazeri_08

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *