Trinidad zwiedzaliśmy przemykając zacienionymi stronami wybrukowanych uliczek, przesiadując długie godziny w kawiarenkach i restauracyjkach, chroniąc się przed upalnym słońcem w małych muzeach oraz wspinając się na wszelkie możliwe wieże w mieście. Patrykowi tak te wieże utkwiły w pamięci, że gdziekolwiek później widział zdjęcia z charakterystyczną wieżą San Francisco de Asis, to uszczęśliwiony wołał: „Ja tu byłem!”
Trinidad to jeden z klejnotów wyspy, miasto założone już w 1517 roku przez Diego Velazquez i ze względu na swe liczne zabytki z czasów kolonialnych wpisane na listę UNESCO. W Trinidadzie czas jakby zatrzymał się w miejscu i najlepiej zwiedza się je samemu, piechotą, idąc tam gdzie oczy poniosą.
Turystyczne centrum jest oczywiście najbardziej wypielęgnowane, a kolory kolonialnych budynków tak intensywne, że aż miło na nie patrzeć. Plac główny – Plaza Mayor – jest podobno najczęściej fotografowanym placem na Kubie. W bocznych uliczkach – może nieco bardziej wyblakłych, ale jednak ciągle kolorowych – toczy się normalne życie: a to ktoś obserwuje z okna ulicę, a to ktoś plotkuje przed domem, a to ktoś inny kupuje cebulę. W Trinidadzie po raz pierwszy zapytano nas, czy nie moglibyśmy podzielić się … mydłem. Tak, mydło w niektórych zakątkach Kuby, to ciągle towar luksusowy :( Przy jednym ze straganów sprzedawca oferował nam całkiem pokaźne i cenne pamiątki w zamian za… okulary słoneczne.
Za to przed czterema wiekami Trinidad zamieszkiwali bogaci plantatorzy. W drugiej połowie XVIII wieku, w okresie największego rozwoju przemysłu cukrowego wzniesione tutaj zostały bogate rezydencje, a okoliczne żyzne tereny, na których uprawiano trzcinę cukrową, zyskały miano Valle de los Ingenios (Dolina Cukrowni). Byłe plantacje trzciny cukrowej obecnie udostępnione są zwiedzającym, a najbardziej okazałą z nich jest plantacja rodziny Iznaga.
Charakterystyczną budowlą na plantacji jest 45 metrowa wieża Torre de Manacas-Iznaga, z której niegdyś pilnowano niewolników pracujących na plantacjach, a na którą dziś można wejść za niewielką opłatą. Widoki z góry są oszałamiające: nie mogliśmy się napatrzeć na tą soczystą zieleń oraz wznoszące się całkiem niedaleko góry, które jak na góry przystało, przyciągały nas jak magnes…
Kraje do jakich warto się wybrać aby zobaczyć jak się tam żyje, a żyje się źle. Mają niby bardzo rzeźnie a i tak żyją w biedzie. Piękne fotki. W Pl też co roku jest więcej plantacji trzciny.