O słynnych zachodach słońca na Santorini dowiedzieliśmy się jakoś przypadkiem, podsłuchując gdzieś na mieście co też jakiś tam przewodnik ma do powiedzenia swojemu obranzoletkowanemu „stadu”. W tych wschodach i zachodach słońca wszędzie dookoła globu jest coś takiego przyciągającego… I niby dobrze wiemy, jak to się zazwyczaj kończy… niby daliśmy się parę razy nabić w butelkę, a jednak i tym razem daliśmy się skusić i postanowiliśmy zjawić się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie… A może akurat tym razem będzie inaczej :)
Późnym popołudniem dotarliśmy na zapełniony parking na samym końcu wyspy i dobrze już nam znaną drogą ruszyliśmy w stronę słynnego Sunset Point. Uliczka była w sumie pusta, nie licząc paru zakochanych par ulokowanych to na niskich murkach, to trzymających się za łapki w strategicznie ulokowanych knajpkach z widokiem na morze. Szukając miejsca dla siebie szliśmy dalej w stronę centrum Oia. Powoli zniżające się ku horyzontowi słońce zaczęło powlekać śnieżnobiałe domki przyjemnym ciepłym światłem. Aparat aż sam pchał się do rąk! Jeszcze jeden zakręt… i zobaczyliśmy TO!
I jak zobaczyliśmy tak zaczęliśmy rechotać, śmiać się i za brzuchy chwytać! Wszyscy w trójkę normalnie nie mogliśmy się powstrzymać! Widząc naszą reakcję sprzedawcy z okolicznych sklepików uśmiechali się półgębkiem komentując: „Teraz to jeszcze nic … sezonu nie ma… w środku lata nawet szpilki nie wciśniesz…”. A więc to tak wygląda słynny zachód słońca na Santorini. Trudno wyobrazić sobie, jak wygląda to miejsce w sezonie, gdy już teraz każde wolne miejsce obsadzone było ludźmi. Wszyscy w podekscytowaniu oczekują na TEN moment z aparatami wycelowanymi w stronę zbliżającego się do morza słońca…
Chciałoby się powiedzieć – nigdy więcej takiej szopki. Dużo piękniej było na pustej plaży na Rabbit Island. A romantyczniej mamy co wieczór na naszym własnym balkonie… Ale wiadomo jak jest :) Pewne atrakcje kuszą i trudno je ominąć bez wyrobienia sobie własnej opinii na ich temat. A i takie ludzkie winogrono w pięknej Oia, to widok dość niecodzienny i zdecydowanie warty zobaczenia :)
Dobre;) Jak ja uwielbiam te zdjęcia robione sobie samemu komórką na tle czegoś tam;)
Ha! Na takie miejsca trzeba właśnie zareagować humorem z lekkim zacięciem etnograficznym. Będę omijać ów punkt :)
Zawsze chciałem odwiedzić to miejsce, a po tym wpisie i tych zdjęciach to już na pewno muszę! :)
Sama się zaśmiałam, wyobraziłam sobie Wasze rozbawienie :) przewodnik poleca- trzeba omijać ;)
No nieźle to wygląda. Ile ludzi. Najfajniejsze jak dla mnie jest to zdjęcie na skałce. Widać zachody przyciągają ludzi :)
wow…przepiękny widok, ale widzę że ciszyć się ciszą i spokojem to nie można tam za bardzo :)
Cisza i spokój jest po drugiej stronie wyspy ;)