Lassen Volcanic

Lassen Volcanic

2014_usa_lassen_volcanic_08

To jeden z tych parków poza utartym szlakiem, do którego trafia niewielu turystów. Zapewne dlatego, że położony jest z dala od kalifornijskiego wybrzeża, niedaleko granicy z pustynną Nevadą, w której tak na pierwszy rzut oka nic nie ma. My park Lassen Volcanic na początku planowaliśmy, ale po dokładniejszych przemyśleniach doszliśmy do wniosku, że musielibyśmy jechać przez Kalifornię jakimś wielkim slalomem, żeby zobaczyć i Redwood i Lassen Volcanic i Yosemite i wiele, wiele innych miejsc… Jakoś tak naturalnie konkurencję wygrało Yosemite, w którym mimo że już kiedyś byliśmy, to bardzo chcieliśmy w te niesamowite góry po raz kolejny wrócić.

Nasze plany jednak żyją swoim życiem i oczywiście niesamowicie się zmieniły, gdy pewnego pięknego dnia obudziliśmy się z myślą: „Łooo matko! Został nam tylko miesiąc!”. Wtedy też postanowiliśmy jednogłośnie – najkrótszą z możliwych dróg opuszczamy tereny zielone i pakujemy się na pustynie! No i tym sposobem park Lassen Volcanic „stanął” nam dokładnie na tej najkrótszej drodze.

2014_usa_lassen_volcanic_09

Niestety park ten traktujemy bardzo po macoszemu i „zaliczamy” go tak po prostu w pół dnia. Na parkowy kemping jedziemy do późnej nocy, mając nadzieję, że tu jeszcze trwa sezon i nie odbijemy się od zamkniętego szlabanu. Pniemy się w górę, temperatura otoczenia spada, z poboczy pobłyskują do nas oczy jeleni… Obawiamy się zimna w nocy, jak to było w Kanadzie, ale Lassen okazuje się być dla nas łaskawy :) Poranek wita nas pięknym słońcem i iście jesienną pogodą!

Niespiesznie pakujemy się i ruszamy widokową drogą przez park. Tu, jak i w każdym amerykańskim parku, można zatrzymać się na parkingach i pospacerować krótkimi ścieżkami w paru ciekawszych miejscach. A jest co oglądać, bo na terenie tego wulkanicznego parku znajdują się obszary aktywne geotermalnie z fumarolami, gorącymi źródłami i innymi bulgotającymi błotkami. Najprawdopodobniej przejechalibyśmy tę trasę jeszcze szybciej, ale Ania wkręca się w wypełnianie kolejnej książeczki z zadaniami dla Młodego Rangera, więc te nasze spacery trwają i trwają. Obserwujemy różne kamienie wulkaniczne, liczymy kolory zabarwionej minerałami ziemi i porównujemy szyszki. Odpuszczamy dłuższe trekkingi, bo jak wiadomo chcemy jechać dalej, a po drugie te dla nas najciekawsze szlaki znajdują się dalej od drogi. Mówi się trudno … Wczesnym wieczorem opuszczamy park i kierujemy się w stronę Nevady …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *