Kootenay w kolorze ochry

Kootenay w kolorze ochry

2014_kanada_kootenay_01

Dawno dawno temu, za czasów jeszcze studenckich, nadejście zimy kojarzyło nam się nie tylko z urodzinami jednego i drugiego z nas, ale też z kolejną edycją Krakowskiego Festiwalu Górskiego, na którym wieczorami puszczano filmy z Banff. Pamiętam z jakim przejęciem oglądaliśmy wtedy czołówkę z tego najsłynniejszego na świecie festiwalu górskiego, jak pochłanialiśmy jeden za drugim niesamowite filmy i jak ciarki przechodziły nam po plecach na dźwięk tego magicznego słowa – Banff :)

Przez całe te lata Kanada kojarzyła nam się tylko z jednym (nooo może oprócz niedźwiedzi polarnych;)) i wiadome było, że podczas naszego RTW Banff zabraknąć nie może! W tym wypadku pomyliliśmy się trochę w obliczeniach, zakładając że „na Kanadę wystarczy nam tydzień” i zupełnie nie byliśmy przygotowani na to, że w okolicy Banff COŚ JESZCZE jest!

A przecież nawet jak tylko się spojrzy na mapę, to widać nie tylko wspomniany już wcześniej park Bugaboos, ale także poprzylepiane do samego Banff  inne parki, które kuszą szlakami, wodospadami, kanionami i dziczą. W okolicy mamy więc parki Kootenay, Jasper, Yoho, Glacier i stado pomniejszych parków prowincjalnych, po których zapewne łazić można miesiącami. Do takiego przynajmniej wniosku doszliśmy w Visitor Center w Radium. Rozmawiając z panią ranger (której rady były jedyne w swoim rodzaju i brzmiały mniej więcej tak: „Tu i tu zejdźcie ze szlaku i tak żeby Was nikt nie widział pozaglądajcie pod kamienie. Na ich spodzie znajdziecie mnóstwo skamielin”) i przeglądając mapę szybko uświadomiliśmy sobie, że zgłębienie tematu i zdeptanie tutejszych górek trwałoby chyba całymi miesiącami. Miesiącami, którymi już niestety na chwilę obecną nie dysponujemy.

2014_kanada_kootenay_03

Postanowiliśmy więc jedno: chcemy zobaczyć to co najważniejsze. A że akurat Ani wręczono kolejną activity book i w niej doczytaliśmy o miejscu z kałużami pełnymi pomarańczowej glinki, czyli tzw. Paint Pots, w których to kałużach do woli można się paprać, to tego punktu wycieczki pominąć nie mogliśmy :) No przecież byłoby to niewybaczalne! Tym właśnie sposobem zobaczyliśmy trochę więcej parku Kootenay, niż tylko to co mogliśmy zobaczyć z drogi.

I oczywiście, że mieliśmy ochotę na więcej! Szczególnie że im bliżej Banff byliśmy, tym bardziej teren zaczął się urozmaicać i zwiększała się ilość atrakcji … ale niestety…. znów pokonała nas pogoda. Mgłę i deszcz w górach może jeszcze zaakceptowalibyśmy 12 miesięcy temu, na początku naszej podróży. Teraz mieliśmy już tej dupówy serdecznie dość. Uparcie jechaliśmy więc dalej …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *