Pierwsze koty za płoty

Pierwsze koty za płoty

2014_usa_devils_lake_08

Po tygodniu domowego zasiedzenia żegnamy się i wyjeżdżamy z miasta. Jest już późne popołudnie, a my chyba zupełnie zapomnieliśmy o regułach rządzących dużymi miastami – popołudnie jednoznacznie oznacza korek …  No nic, swoje trzeba odstać. Wpasowujemy się więc grzecznie pomiędzy samochody i stajemy na dłuższą chwilę w korku. Po drodze zahaczamy jeszcze o dwa sklepy uzupełniając braki w zaopatrzeniu. Patrząc na zapchany po sam dach samochód aż trudno uwierzyć, że jakiekolwiek braki możemy mieć, a jednak … upychamy zakupy kolanami, pomagamy klapie od bagażnika zatrzasnąć się i jedziemy na pierwszy lepszy kemping w  pierwszym lepszym parku stanowym, który pojawi się na naszej drodze. Tam po raz pierwszy rozkładamy nasz pachnący nowością namiot, dmuchamy materac i zasiadamy przy podwieczorku – wielkiej misce słodkich czereśni. Słońce zachodzi, ale ciągle jest przyjemnie ciepło, dookoła nas latają całe rodziny świetlików … jest nam tak fantastycznie dobrze … tak wakacyjnie!

2014_usa_devils_lake_05

Kolejne dni spędzamy już ciut dalej – w kolejnym parku stanowym – Devils Lake. Tutaj wreszcie ruszamy na szlak, który dopasowujemy do możliwości Ani. Okazuje się, że wybraliśmy idealnie – wielkie kamury inspirują Anię do wspinaczki, a zadania z książeczki dla „Małego odkrywcy” zatrzymują ją co krok przy przeróżnych cudach natury. Zatrzymujemy się więc przy formacjach skalnych, dokładnie oglądamy liście, szukamy dziupli dzięcioła i wypatrujemy zwierząt. Tym sposobem krótki parogodzinny szlak, zajmuje nam cały dzień, ale za to ile mamy z niego radości! Na zmęczone nóżki pomaga zamoczenie ich w chłodnym diablim jeziorze, w którym zupełnie jak w Tajlandii pływają całujące rybki!

2014_usa_devils_lake_10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *