Zamiast siedzieć i gapić się bezczynnie na demonstracje bierzemy się za zwiedzanie. Zaczynamy od jedynej dostępnej na piechotę atrakcji w okolicy, czyli od wielkiej kupy złomu, zwanej też cmentarzyskiem pociągów. Chłopaki są w siódmym niebie, z zaciekawieniem myszkują między zardzewiałymi wagonami i lokomotywami rozciągniętymi wzdłuż starych torów na ładnych paru kilometrach. Wsiąkają tu i tam na długie minuty i cieszą się jak dzieci, że mogą sobie ten złom podotykać i się na niego powspinać. W międzyczasie Ania znajduje mocno industrialną huśtawkę, dyndającą na jednym z ciuchciowych szkieletów … :) Co tu dużo pisać – takiego placu zabaw, zarówno dla małych i dużych, już dawno nie było! Wsiąkamy na pół dnia! :)
Super! takie klimaty to my lubimy:)
My też :D
Rowniez mam zdjecie na tej samej hustawce, ale owego czasu bylo jeszcze zawieszona na dwoch lancuchach. Wspaniale zdjecia! Jak zawsze!
Z tego co widzieliśmy, to łańcuch się mocno przeciera i huśtawka już długo nie powisi. Nasze huśtawkowe zdjęcia będą więc niebawem na wagę złota :D
ooo, i jak pusto! Zwykle sa tam tlumy turystow i ciezko jest zrobic zdjecie 'samotnej’ ciuchci:)
Pustki przy pociągach zawdzięczamy boliwijskim blokadom :D
W Polsce widziałam podobne (tylko bez takich widoków w tle) w Ścinawce.
Tam nas jeszcze nie było …
I jest coś dla nas :). Mechanika zaraz wyślę ;))). Z kolejarskim pozdrowieniem – Ciuch ciuch!!!
Tutaj mechanik przydałby się nie tylko do tych pociągów … :) Odpozdrawiamy! :)