Tajlandia z widokiem na Laos

Tajlandia z widokiem na Laos

2014_tajlandia_phu_chi_fa_20

Dziś obieramy kurs na wschód od Chiang Rai, a główną atrakcją dnia ma być park narodowy Phu Sang, gdzie można się kąpać w wodospadzie o temperaturze ponad 30 stopni. Tego dnia planujemy słodkie nicnierobienie i relaks … ;) Droga mija nam szybko, a to co zastajemy na miejscu znów bardzo, ale to bardzo przypomina nam parki narodowe w USA. Duży drewniany budynek Visitor Center, rest roomy, parking i pięknie przygotowany szlak z tablicami informacyjnymi. Jesteśmy pod wrażeniem!

2014_tajlandia_phu_chi_fa_05

Plany o nicnierobieniu szybko ulegają zmianie, gdy Ania sprawdza temperaturę wody w jeziorku pod wodospadem i stwierdza, że jest … zimna :P Za to fascynuje ją figurka żółwia Pu Lu mieszkającego na terenie parku. Żółwie te są wyjątkowe – posiadają pazury, długie ogony i na tyle dużą głowę, że nie są w stanie jej schować do skorupy. Postanawiamy więc później pójść w miejsce, gdzie takie żółwie można spotkać. Ale najpierw ruszamy na szlak, którym wychodzimy nad wodospad i idąc drewnianym pomostem przez dwa rodzaje lasu: suchy wiecznie zielony i bagnisty, docieramy do bulgoczącego źródła z gorącą wodą, które daje początek wodospadowi.

2014_tajlandia_phu_chi_fa_09

Po obiedzie ruszamy dalej i docieramy do miejsca, gdzie rozpoczyna się kolejny szlak – ten z żółwiami. Już po paru krokach orientujemy się, że szlak jest dopiero „w budowie” i nie ma co brnąć dalej w las i oddalać się od strumienia, bo tam żółwi na pewno nie będzie. Wracamy więc do małej sadzawki przy początku szlaku i wypatrujemy w niej żółwi. Trochę jesteśmy zawiedzeni, bo nie widać ani jednego, ale na szczęście po paru minutach nie wiadomo skąd pojawia się pracownik parku,  wskakuje do sadzawki … i pod korzeniami i głazami wyszukuje specjalnie dla nas dwa żółwie Pu Lu :))) Cieszymy się jak dzieci zarówno z tego, że widzimy te niesamowite żółwie na własne oczy i możemy je podotykać, jak i z tego że strażnik jest dla nas aż tak miły. Próbujemy porozmawiać, ale tym razem jedyne słowo które wszyscy rozumiemy to Pu Lu :) Dziękujemy więc pięknie, machamy na pożegnanie i ruszamy inną drogą w stronę Chiang Rai.

2014_tajlandia_phu_chi_fa_14

Jedziemy przez góry, a widoki są fantastyczne! Trochę jak nasze łyse Bieszczady, tylko w większej skali. Ania zasypia, a my zupełnie przypadkiem docieramy do jednego z najpiękniejszych miejsc, jakie do tej pory w Tajlandii widzieliśmy! Phu Chi Fa, czyli skalisty kraniec Tajlandii, z którego rozpościera się widok Laos. Na szczyt wchodzimy na zmianę, bo mały śpioszek w najlepsze chrapie na tylnym siedzeniu. Gdy ja podchodzę pod górę, po drodze mijam schodzących mnichów, z którymi później Piotrek ucina sobie długą pogawędkę… i w ten sposób miło spędza czas czekając na mój powrót :)

2014_tajlandia_phu_chi_fa_17

Oboje jesteśmy zachwyceni dzisiejszym dniem i tym co widzieliśmy! Zobaczyliśmy Tajlandię mało znaną, taką której w ogóle się nie spodziewaliśmy i do której chyba mało kto dociera, bo na szlakach przez cały dzień spotykaliśmy tylko miejsowych. W tej Tajlandii w jednej chwili się zakochaliśmy i do niej na pewno jeszcze kiedyś wrócimy!

6 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *