Luang Namtha

Luang Namtha

2014_laos_luang_namtha_14

W drodze z Huay Xai do Luang Namtha nie byłoby w sumie nic niezwykłego, gdyby nie to, że przejechaliśmy ją w prawdziwie vipowskich warunkach. Zupełnie zwyczajny autobus okazał się być pojazdem sypialnym i w dodatku z łóżeczkami piętrowymi! Nasze pierwsze wrażenie to głośny okrzyk zachwytu!; drugie to totalne niezadowolenie, bo górna prycza wisiała tak nisko, że człowiek wygodnie usiąść nie mógł. A jak by już się pozwijał i usiadł, to na jego kolanach (czy raczej brzuchu) brakłoby pewnie miejsca na dziecko. A dziecku brakłoby miejsca do fikania, czy choćby tylko do rysowania. Po chwili okazuje się, że autobus będzie prawie pusty … więc znów zajmujemy pół autobusu ;) A ostatnie wrażenie o vipowskim autobusie sypialnym jest jak najbardziej pozytywne!  W pozycji leżącej zakrętasy nie robią na nas wielkiego wrażenia ;)

2014_laos_luang_namtha_05

W Luang Namtha powtarza się historia z przejścia granicznego. Znów dworzec jest gdzieś poza miastem i znów trzeba łapać dodatkowy transport. Z tym nie ma jednak większego problemu, ze znalezieniem fajnego noclegu też nie. Za to z jedzeniem znów jest inaczej niż myśleliśmy. Uliczne jedzenie w Laosie w sumie nie istnieje, a w knajpkach znów drożej niż w Tajlandii. Ale za to przepysznie :) Z drugiej strony pocieszamy się, że jesteśmy w końcu w Luang Namtha. Na północy Laosu. Pod granicą z Chinami. Tu może nic nie być! Za to jest cisza, spokój i klimat :) I to jaki! Nawet białasy uśmiechają się do siebie nawzajem :)

2014_laos_luang_namtha_18

Już w pierwszy wieczór przechodzimy wzdłuż całe miasteczko. Na kolejne dwa dni udaje nam się wypożyczyć skuter i pojeździć trochę po okolicy. Docieramy do małego wodospadu i do świeżo wybudowanej złotej stupy na wzgórzu. Po drodze widzimy małe drewniane lub bambusowe chatki skupione wzdłuż ulicy. Widzimy toczące się przed nimi życie: rodziny siedzące i gotujące posiłki przy ogniskach, gromadki to kobiet to mężczyzn kąpiących się przy ujęciu wody, dzieci bawiące się gromadami na ulicy, zwierzęta plątające się gdzie popadnie. Widzimy biedę. Widzi to też Ania i zadaje pytania. Ale widzimy też uśmiechy oraz słyszymy przyjazne Sabaidee, oglądamy przepiękne nieskażone jeszcze turystyką miejsca i czujemy, że czas który zaplanowaliśmy na Laos, to zdecydowanie zbyt mało! Jesteśmy zauroczeni tym krajem niemal od pierwszego wrażenia i mamy nadzieję, że to się nie zmieni …

3 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *