Święta pod palmami

Święta pod palmami

2013_tajlandia_swieta_02

W podróży nie ma chyba nic piękniejszego od spotkań z bliskimi. I to spontanicznych spotkań! Niech żyją last-minute i zwariowani rodzice, którzy w dwa dni są w stanie kupić bilety, spakować plecak i wsiąść w samolot lecący do Bangkoku ;) Dzięki temu nasze plany nieco się zmieniły. Dwa dni przed Wigilią wsiedliśmy do nocnego pociągu do Bangkoku, a wieczorem po Wigilii już wspólnie z rodzicami układaliśmy plan ekspresowego zwiedzania Tajlandii. Biesiadując przy wigilijnym stole w Cha-Am nie mogliśmy się wszyscy nadziwić, że właśnie spełnia się jedno z naszych wspólnych marzeń – święta pod palmami z daleka od znanego nam rozgardiaszu, sprzątania i gotowania :D Kolacja wigilijna też była wyjątkowa! Spędziliśmy ją w dużym miłym gronie, bo wspólnie z Mańkami, a na wigilijnym stole pojawiły się pierogi, czerwony barszczyk, polski chleb i bonusowo nawet kabanosy! Ania zrobiła malutką choinkę z kolorowego papieru, pod którą znalazły się też prezenty ;)

2013_tajlandia_swieta_09

Pierwszy dzień świąt spędziliśmy na poznawaniu okolicy, a żeby było szybciej i sprawniej pożyczyliśmy samochód, co w Cha-Am wcale nie było prostym zadaniem ;) Podjechaliśmy w głąb lądu do świątyni z wielkim posągiem mnicha i ogromną ilością kolorowych kogutów oraz niedaleko Hua Hin do niesamowitej świątyni wybudowanej w licznych grotach na wzgórzu tuż nad samym morzem. Tam czulismy się trochę jak na wielkim placu zabaw, bo nie dość że wszystkie posążki były bardzo kolorowe, to jeszcze można było zgubić się w labiryncie ścieżek prowadzących do centralnego punktu, czyli wielkiego złociutkiego Buddy siedzącego na szczycie wzgórza.

2013_tajlandia_swieta_19

Drugi dzień świąt to plażowanie od rana do wieczora. Po raz pierwszy w życiu spędziliśmy na plaży cały calutki dzień! Nie zabrakło nam ani leżaków i parasoli, ani świeżych owoców, ani budowania zamku, ani tajskiego masażu przy szumie fal ;) Taki leniwy dzień pozwolił nam nabrać sił przed kolejnymi ekscytującymi dniami!

2 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *