Pierwsze wrażenia

Pierwsze wrażenia

2013_nepal_kathmandu_durbar_01

Powoli przyzwyczajamy się do nowych smaków i zapachów i póki co żołądki nie zgłaszają sprzeciwu wobec lokalnej kuchni. A jest czego próbować, bo w okolicy jest pełno jadłodajni z jedzeniem nepalskim i indyjskim. Z początku trudno było nam je wypatrzyć, bo z ulicy nie za bardzo je widać, i zdradzają je tylko małe szyldy wśród stada innych reklam. Ale później okazało się, że przez przypadek od razu namierzyliśmy podobno najlepszą gastronomię w okolicy. Oprócz kuchni azjatyckiej jest też europejski asortyment, ale chyba trochę poczekamy, zanim zatęsknimy za pizzą. Póki co  eksperymentujemy :)

Pierwsze dwa dni minęły nam spokojnie. Jeszcze przed wyjazdem znaleźliśmy nocleg w jednym z wielu tanich hotelików na Thamelu i chyba trafiliśmy nieźle. Prawie zawsze mamy ciepłą wodę, całkiem niezły internet w cenie, ale za to już w pierwszy dzień nauczyliśmy się, że trzeba na bieżąco ładować wszystko co się da, bo za chwilę mogą zakręcić prąd. Piętro niżej mamy małą restaurację, więc jak dziś wieczorem zachciało nam się coś jeszcze wrzucić na ząb, to wystarczyło tylko zejść na dół, wziąć ze sobą do pokoju, a później puste talerze wystawić za drzwi :)

2013_nepal_kathmandu_durbar_15

Wczoraj przeszliśmy się zobaczyć chyba najsłynniejsze miejsce w Kathmandu, czyli plac Durbar. Droga z Thamelu zajęła nam dobre dwie godziny, bo ciągle musieliśmy przedzierać się między samochodami, motorami i rikszami. Wszędzie pełno policjantów starających się regulować ruch, a trzeba przyznać, że to niezłe wyzwanie, ale raczej syzyfowa praca. Po drodze zajrzeliśmy też do paru sklepików, bo będziemy musieli dokupić trochę ciepłych ciuchów. Taki był plan – po co kupować u siebie skoro w Kathmandu można dostać wszystko kilka razy taniej. Niby podróbki, ale jak na nasz gust bardzo dobre podróbki :)

2013_nepal_kathmandu_durbar_17

Plac Durbar to pałac królewski otoczony wieloma świątyniami z misternymi drewnianymi rzeźbieniami na oknach, drzwiach, ścianach i dachach. Wiele z nich dotknął już ząb czasu i w sumie nie ma się co dziwić, bo wszędzie wysiadują i wylegują się ludzie i wszystkiego można pomacać. Przynajmniej wszędzie w zasięgu rąk. Mimo, że dociera tu chyba każdy odwiedzający Kathmandu, to jednak nie zauważyliśmy wielu białych turystów. Lokalni ludzie karmią gołębie i wysiadują na murkach a my robiliśmy dokładnie to samo. Żadnej szopki dla turystów, można po prostu spacerować i podziwiać.

8 Comments

  1. Ola

    Ilość reklam na ulicy masakryczna, wręcz oczopląsu można dostać. Ogólnie bardzo fajnie robione zdjęcia. Co macie za sprzęt?i kto u was najczęściej fotografuje? Pozdrowienia aus Oberschlesien ;)

  2. Włóczykijka

    Teraz sobie właśnie uświadomiłam, jakie to cudowne dla Waszej córeczki, że przez rok będziecie z nią 24 h/dobę, pokazując jej tyle,. ile w żadnej , nawet najlepszej szkole, by się nie nauczyła:) Piękne zdjęcia i fajna zabawa z gołębiami:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *