Łapiemy rytm

Łapiemy rytm

2013_nepal_pokhara_01

Dotarliśmy do Pokhary i zamiast spakować plecaki i ruszyć w Himalaje siedzimy na tyłkach i rozkoszujemy się tutejszym klimatem :) Po trosze jest to związane z pogodą, która dopiero parę dni temu zaczęła się poprawiać i majestatyczne, ośnieżone Annapurny powoli zaczęły się wyłaniać z kłębowiska chmur; po trosze ze zdrowiem, a raczej z przeziębieniem, które dopadło nas wszystkich i z którym ciągle walczymy :/ Fakt jest też taki, że staramy się złapać swój wakacyjny rytm. Oboje czujemy, że napięty plan zwiedzania i mnóstwo miejsc do odhaczenia, ups, zwiedzenia, spowodują że wszyscy szybko zmęczymy się naszymi wakacjami. A to przecież nie o to chodzi ;)

2013_nepal_pokhara_09

Na nasze szczęście Pokhara nadaje się rewelacyjnie i do relaksu i do kurowania się. Wysypiamy się więc codziennie na maksa, śniadanie kończymy jeść około południa, spacerujemy, objadamy się pysznym jedzeniem, pijemy świeżo wyciskane soki z owoców i  integrujemy się z polską ekipą paralotniarzy ;) Udało się nam też zobaczyć parę miejscowych atrakcji: wodospad Davis, który wg. Ani wygląda jak wielki, stary, dziurawy garnek, w którym gotują się jajka na twardo, jaskinię Gupteshwor Mahadev ze świętą krową oraz Pagodę Pokoju do której przepłynęliśmy łodzią i wydrapaliśmy się po stromych kamiennych schodach. Codziennie też zadzieramy głowy i wypatrujemy zaśnieżonych gór. No bo jak to tak – być tak blisko ośmiotysięczników i ich nie zobaczyć? Na szczęście z dnia na dzień Himalaje widać coraz wyraźniej i mam nadzieję, że już za parę dni uda nam się zobaczyć je z bliższa ;)

2013_nepal_pokhara_05

Wracając jednak do naszego łapania rytmu i zadomawiania się. W przeciągu tych paru dni udało nam się zmienić dwa razy hotel – najpierw na taki dwa razy tańszy od tego bookowanego przez internet, a później na taki jakiego nam potrzeba. Nie tylko z dużym ogrodem, w którym można przesiadywać całymi dniami, ale też z małą nepalską towarzyszką zabaw dla Ani :) Gdy tylko wyruszamy poza hotel okazuje się, że nie tylko my znamy dobrze okolicę, ale też okoliczni sprzedawcy i taksówkarze pamiętają nas. Machają nam z samochodów lub podchodzą żeby się przywitać i podać rękę. Sprzedawcy wybiegają ze sklepów i dopytują, czy udało nam się kupić to, czego u nich parę dni temu szukaliśmy. Tak się nam tutaj spodobało, że postanowiliśmy zostać w Pokharze niemal do samego końca naszego pobytu w Nepalu. Zwiedzanie miast i miasteczek, o których początkowo myśleliśmy  zostawiamy sobie na raz następny. Totalny luz w podróżowaniu, brak konkretnego planu i spory zapas czasu – są to elementy, z którymi spotykamy się po raz pierwszy podczas naszych wakacji i które bardzo, bardzo się nam spodobały… a i trochę nas rozleniwiły :)

24 Comments

  1. gwiezdna

    kochani, własnie o Was myślałam, że Wy właściwie nie na wczasach jesteście ale w pracy i to takiej 24h\dobę, bo z dzieckiem! łapcie wolne i leniwe chwile bez skrupułów :) no i zdrowiejcie :)))

  2. Ola

    Pięknie tam nie dziwie się, że nie chce wam sie stamtąd ruszac ;) a propos przeziebienia to miod+imbir+czosnek+cytryny do słoiczka do lodówki i popijac jak syrop :D Zdrowia! nasza trójka też zmaga się z przeziębieniem …..tyle ze nasz mały ma 1,5 roku i nie umie dmuchać nosa-katorga, ale sami wiecie jak to bylo.

    1. Hehe, my właśnie rozleniwiliśmy Anię przeróżnymi odciągaczami kataru … i teraz staramy się ją nauczyć dmuchać w chusteczkę. Jak narazie bezskutecznie ;)
      Wielkie dzięki za przepis na syropek! Jednak kurujemy się kupnymi, bo lodówki pod ręką nie mamy;) Na szczęście działają :))))

      1. my walczymy z katarem jesienno-przedszkolnym. to zupełnie inny niż wasz :) ale nosa dmuchać trzeba tak samo, więć jak znajdziecie sposób na nauczenie tej skomplikowanej czynności to musicie nam sprzedać.

        no pewnie, nie spieszcie się. rok w pośpiechu mógłby was wykończyć. ale też świat do objechania jest całkiem duży… jeszcze się zdziwicie jak on szybko minie :)

        1. Sposobu na nosa do tej pory nie mamy;) Jak poznamy, to damy znac:)

          W rok i tak tego swiata objechac mozna zaledwie mala czesc, wiec nie ma sie co spinac. Poza tym my lubimy sobie zostawiac miejsca, w ktore mozna wracac;)

  3. Daria

    Witam, w październiku wybieram się z dziećmi do Nepalu. Czy możecie polecić hotele/ mieszkania w których byliście i polecacie? Jakieś wskazówki nieujęte w postach?

        1. Gdybyście się jednak zdecydowali, to polecam Poon Hill. Łatwy i w miarę krótki trekking w sam raz z małymi dzieciakami. Annapurna na wyciągnięcie ręki. Poza tym Himalaje widać nawet z miasta, przy dobrej pogodzie nad Pokharą górują zaśnieżone szczyty. My lecieliśmy też samolotem z Pokhary do Kathmandu, króciutki lot ale za to jakie widoki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *