Sprzedaj lodówkę… i jedź!

Sprzedaj lodówkę… i jedź!

Chyba wzięliśmy do siebie radę pana Cejrowskiego i właśnie opijamy sprzedaną kuchnię :) Wczoraj poszła lodówka, a dzisiaj cała reszta kuchni! Co prawda za samą sprzedaną lodówkę daleko byśmy nie zajechali, ale na pewno starczy na parę dni w Azji :) Najważniejsze jest jednak to, że ubywa nam gratów do wyprowadzki!

Kiedy przyjechaliśmy do Niemiec, to pierwsze co musielismy zrobić, to kupić i zainstalować sobie kuchnię. Niestety tak już tutaj jest, że wszystkie większe mieszkania wynajmuje się zupełnie puste, dosłownie gołe ściany, a z sufitu wystają same druty zamiast lamp. Musieliśmy więc trochę zainwestować w umeblowanie i z czasem trochę się tego uzbierało. A skoro teraz wyjeżdżamy i tak do końca nie wiadomo gdzie dokładnie wrócimy, to postanowiliśmy jak najwięcej sprzedać. Nasze sprzęty rozeszły się jak ciepłe bułeczki, a my nadal nie możemy się nadziwić temu, że handel rzeczami z drugiej ręki cieszy się tutaj tak dużym powodzeniem! To jest naprawdę fenomen! W przeciągu ostatnich dwóch miesięcy sprzedaliśmy sporo wartościowych rzeczy i to wcale nie za przysłowiową czapkę gruszek. Zainteresowanych jest zawsze dużo – czasami aż gubiłam się w tym z kim i na którą godzinę jesteśmy umówieni :)

Po jakimś czasie od przyjazdu do Niemiec wycwaniliśmy się i też zaczęliśmy kupować coraz wiecej używanych rzeczy. Czasami naprawdę udaje się trafić na okazję i tak ostatnio kupiliśmy dla Ani fotelik rowerowy za 3 Euro. Tak – trzy Euro!!! A w weekend lecę na pchli targ, poszukać dla Młodej butów trekkingowych i polara.

Ale miało być o lodówce. No więc lodówki już nie mamy i jak za czasów studenckich trzymamy wszystko na balkonie. Na szczęście aura sprzyja, czyli pogoda kiepska – jest zimno, wietrznie i deszczowo :)

 

5 Comments

  1. Włóczykijka

    U nas na szczęście lodówka była na wyposażeniu:) Kupiliśmy jedynie pralkę, ale mamy juz na nią kupca od kilku miesięcy, bo jest to pralka polska, a niektórzy z naszych znajomych Polaków nie lubią francuskich instrukcji (w połączeniu ze szwajcarskimi cenami sprzętu AGD). My, aby się tu za bardzo nie zagnieżdżać, wszystkie meble wzięliśmy ,,za odzysku”, więc aby się ich pozbyć wystarczy jedynie zamieścic ogłoszenie ,,oddam za darmo”:)

    1. Bardzo dobra strategia!:) My przywiezliśmy ze sobą parę mebli z Polski i trochę żal nam się ich pozbywać, więc będą zimować w magazynie.

      PS. Francuskich instrukcji i szwajcarskich cen też bym się wystrzegała;)

      1. Włóczykijka

        ;)
        Tak na marginesie tych rozmyślań stricte ,,sprzętowych” uderza fakt, że to przecież symbol oderwania się od rzeczy materialnych, wybieranie ,,być” nad ,,mieć’, zostawianie sobie czasu na uwicie przytulnego gniazdka domowego ( którego konieczność posiadania jest nam serwowana z każdej strony, od rodziny począwszy, na telewizji skończywszy) na czas bliżej nieokreślony. To wymaga ogromnej odwagi właśnie tę odwagę w Was podziwiam… W naszym przypadku, to ja mną targają wątpliwości- a co, jeśli mi się już nigdy nie uda osiągnąć poziomu życiowego, jakim dysponuje teraz? I tego się boję…po prawdzie, coraz mniej…;) Między innymi dzięki spojrzeniu ludzi takich jak Wy:)

        1. Dziękujemy Włóczykijko za ten komentarz! To jak miód na serce, szczególnie teraz gdy coraz częściej żołądek zawiązuje się w supeł :P Bo nie ma co ukrywać, że pojawiają się przeróżne obawy …

          Wiesz, czasami wydaje mi się, że teraz było nam łatwiej podjąć decyzję o spakowaniu wszystkiego niż te parę lat temu, kiedy opuszczaliśmy nasze dopiero co uwite gniazdko w Polsce i wyjechaliśmy do Niemiec. Chyba każdy kolejny raz jest coraz prostszy :) A praca? Na pewno się znajdzie :) Jesteśmy dobrej myśli!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *