O tym, że przełom Renu lubimy, przekonaliśmy się już dawno. Można powiedzieć, że od pierwszego wejrzenia zostaliśmy fanami stromych zboczy porośniętych na przemian winnicami i skałami. Zawsze sobie myślimy, że zbiór winogron w niektórych miejscach to musi być naprawdę niezły sport wyczynowy. I właśnie w takich terenach biegną ścieżki, które dla lokalnych winiarzy są chlebem powszednim, ale dla niedzielnych turystów (takich jak my :) ) są określane jako drogi wspinaczkowe, a tablice ostrzegają o ich alpejskim charakterze :)
Tak więc sezon wspinaczkowy można uznać za rozpoczęty! Dzisiaj uderzyliśmy na drogę Oelsberg, wychodzącą z miasteczka Oberwesel. Droga łatwa i przyjemna, w teorii do pokonania w dwie godziny. W praktyce, z trzylatkiem na plecach i z kilkoma postojami na zbieranie poziomek wychodzi prawie pięć :)
Dziś na szlaku ludzi było jak na lekarstwo, a to za sprawą akcji rowerowej w dolinie Renu. Drogi po obu stronach rzeki od samego rana były zamknięte dla ruchu samochodowego, co zresztą skutecznie utrudniło nam dojazd :P Wszyscy posiadacze rowerów wylegi na ulice i mogli się wozić całą szerokoścą bez obawy o to, że ktoś ich strąbi. Wręcz przeciwnie, jeden zabłąkany kamper, który pojawił się na drodze między rowerzystami, od razu został przez nich obdzwonkowany :)
Coś dla nas! Ekstra! Tylko czemu tak daleko?
I widzę nowe nosidełko???
Nad Ren i Mozelę warto jechać i 1000 km :)))
A nosidełko zmieniliśmy wiosną na ergo – stary dobry deuter idzie pod młotek ;)
Piękne zdjęcia i fajnie prowadzicie blog:) trafiłam na Was poszukując informacji o Badenii, którą niedawno odwiedzałam. Mam do Was pytanie, ponieważ przymierzam się do zakupu nowego aparatu – jakiego Wy używacie, jeżeli możecie zdradzić? Bo zdjęcia są naprawdę rewelacyjne! a z Was śliczna rodzinka:) trzymajcie się ciepło, pozdrawiam:)
Dzięki wielkie, normalnie aż się zarumieniliśmy :)
Aparat to Canon 60D + od pół roku szkło Canon 15-85. W Niemczech mieliśmy stary wysłużony obiektyw Canon 18-200.
Pozdrawiamy z Chile!