Wspomnienia z Pienin

Wspomnienia z Pienin

2013_polska_pieniny_01

Jadąc do Polski trudno nam jest nie zajrzeć w nasze ulubione góry. No bo jak to być tak blisko i nie odwiedzić znajomych kątów? Nie zapalić ogniska z ukochaną babcią i dziadziem? Nie wybrać się na górski szlak? No nie da się i już! ;)
Tegoroczną wizytę w Pieninach Ania bardzo dobrze pamięta a po powrocie wspomnienia wymalowała farbami. Na jej obrazie są Trzy Korony i góra z królewną; góral na tratwie tuż koło roześmianego słoneczka i piękny niebieski Dunajec z pływająca kaczką :) Niestety na kartce zabrakło już miejsca na „dinozaura”, którego Ania przez cały pierwszy dzień w Szczawnicy szukała; na pieczone kiełbaski i skrzypiące serki o! scypki! oraz na jezioro Czorsztyńskie, które też zdążylismy objechać. Działo się, oj działo podczas tych zaledwie 3 dni :) Ale my tak mamy;) Zawsze będąc w „naszych” rejonach – łazimy i jeździmy jak wariaci, żeby się wystarczająco dużo napatrzyć i żeby mieć jak najwięcej wspomnień na kolejne miesiące ;)

2013_polska_pieniny_02

Tak więc pierwszego dnia wybraliśmy się na krótką wycieczkę do Wąwozu Homole – miejsca naprawdę ślicznego, choć oszpeconego ostatnio metalowymi mostkami i poręczami. Tego dnia było zimno, mokro i błotniście, dlatego dotarliśmy tylko do Kamiennych Ksiąg, w których spisane są podobno ludzkie losy. Deszczowa aura pozwoliła nam za to potaplać się w kałużach i spotkać piękną salamandrę! :)

Gdyby ktoś był w okolicach, miał czas i ochotę na więcej gór to koniecznie powinien kontynuować wycieczkę w kierunku Wysokiej – najwyższego szczytu w Pieninach. Widoki z Wysokiej są rewelacyjne, a wycieczkę można kontynuować w stronę Szczawnicy albo w stronę Jaworek niebieskim szlakiem biegnącym wzdłuż granicy polsko-słowackiej. Opcję w stronę Szczawnicy polecam, bo to mój ulubiony szlak! :)

2013_polska_pieniny_08

Kolejny dzień przywitał nas pięknym słońcem, więc wykorzystaliśmy tą okazję na wycieczkę na Sokolą Perć. Najpierw krótka przeprawa tratwą przez Dunajec, następnie Sokolica, Czertezik, Czerteź, Góra Zamkowa*, Trzy Korony i powrót do Krościenka. Wyszła nam z tego całkiem przyjemna całodniowa pętelka, którą niemal całą Ania przesiedziała lub przedrzemała w nosidle. Tym samym test terenowy świeżo zakupionego nosidła ergo uważamy za zaliczony na piątkę z plusem! ;) Ambitne plany o wschodach i zachodach słońca na Trzech Koronach przełożyliśmy na „raz następny”, ale nie ma czego żałować, bo i tak nasyciliśmy oczy przepięknymi pienińskimi widokami :)

*Góra Zamkowa to według Ani górą z królewną. Gdy dokładnie obejrzałyśmy figurę świętej Kingi, to okazało się, że jest to postać z kolejnej baśni – węgierska królewna Kinga, która podarowała Polsce sól. Na ten trop naprowadził nas złoty pierścień leżący na białej bryle u stóp Kingi :)

2013_polska_pieniny_12

Ostatni dzień w Pieninach wykorzystaliśmy na spełnienie ceprowskiego marzenia Piotrka, czyli na spływ Przełomem Dunajca. Płynąc drewnianą tratwą i zadzierając głowy do góry oglądaliśmy wczorajszy szlak z zupełnie innej perspektywy. Posłuchaliśmy góralskiego bajania i historii, którymi raczył nas flisak. Ania wykazywała zainteresowanie spływem przez pierwsze 15 minut, a kolejne 2 godziny upłyneły jej na wyjadaniu smakołyków z plecaka babci, puszczaniu baniek mydlanych i sprawdzaniu, czy za kolejnym zakrętem woda poza tratwą jest cieplejsza :)

7 Comments

  1. Piotrek

    Boże, strasznie szpecą te barierki i schodki… :(
    1: co to za osiągnięcie wejść na górę jak tak ułatwia?
    2: jak podziwiać piękno gór, skoro już nie jest naturalne?
    3: jak coś się stanie ze ścieżką, to rozumiem już nie legalne jest ominięcie przeszkody, tylko zamknąć cały odcinek
    4: skoro łatwo jest wejść, to już chyba mniej prawdziwych ludzi kochających góry, a więcej jednorazowych turystów, którym nie zależy, na zachowaniu czystości
    5: i sztuczne mniemanie o bezpieczeństwie, żeby jeszcze turystów na linki asekuracyjne wzięli…

    Przepraszam, że tak narzekam, po prostu potrzebowałem się z kimś wyżalić…
    Piękne są wasze zdjęcia!

    1. Świetny komentarz! Dzięki Tobie właśnie obejrzałem zdjęcia, których nie widziałem już dobre parę lat ;) Noooo muszę przyznać, że co poniektóre to nam nawet niezłe wyszły :)))

      A jeśli chodzi o ułatwienia na szlakach, to niestety… chyba nie da się z tym nic zrobić. Miejsca łatwo dostępne, jak Pieniny, będą jeszcze łatwiej dostępne. tak żeby jeszcze więcej ludzi mogło je odwiedzić. Taka jest tendencja, którą najlepiej można zaobserwować na zachodzie Europy czy w Stanach, gdzie obarierkowane i wychodnikowane zostało wszystko w zasięgu możliwości przeciętnego turysty, czyli kilkuset metrów od parkingu. Do tego tabliczki ostrzegawcze o tym, że szlak jest trudny (mimo że nie jest) i wchodzisz na własną odpowiedzialność (tak zwane dupochrony). Nie pozostaje nic innego, niż zapuścić się trochę dalej… W ogóle to w punkcie 1 trafiłeś w sedno – ostatnio coraz trudniej o „etykę” – cel uświęca środki. Nieważne, że po drabinkach, nieważne że pomogłeś sobie kolejką linową, nieważne że ktoś niesie Twój plecak… w końcu szczyt zdobyty! I niestety tak jest nie tylko w Pieninach, ale i w wyższych górach, nawet tam, gdzie przypadkowi turyści trafiają bardzo rzadko. W Alpach widziałem drogi wspinaczkowe oporęczowane grubymi linami, gdzie ludzie zamiast wspinać się w skale, bułują do góry wciągając się na linach bez żadnego skrępowania. Coś co kiedyś służyło do asekuracji, dzisiaj pomaga zdobywać szczyt. Zdobywać? No właśnie.

      PS. W Pieninach będziemy znowu już za parę dni i na pewno wyskoczymy na jakiś szlaczek. I tak lepiej z barierkami, niż wcale ;)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *