Od wczoraj jest u nas wiosna pełną gębą! Ania wyszła z domu i skakała radośnie pokrzykując: „Hula! Hula! Nie mam ciapki!”. Pojechaliśmy więc w naszą dzicz szukać dowodów wiosny i szybko je znaleźliśmy ;)
Dziś zapakowaliśmy Anię w nosidło i wybraliśmy się do lasu. Tym razem nie do żadnego rezerwatu przyrody, ale do takiego zwykłego lasu, gdzie można sobie chodzić własnymi ścieżkami. Czyli tak jak lubimy ;) Skracaliśmy więc sobie drogę tam gdzie mieliśmy ochotę, szukaliśmy ścieżek tam gdzie podobno być powinny, skakaliśmy nad strumyczkami, odpoczywaliśmy na zwalonych pniach drzew … i przede wszystkim cieszyliśmy się śliczną pogodą i ciepłem! Nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatnio tak błogo nam się wędrowało. Nawet Aniuta wyskakiwała co chwila z nosidła i pokonywała o własnych siłach górki (o co ostatnio nie mogliśmy się doprosić)! Jak na słoneczną pogodę przystało, dzień zakończyliśmy bycząc się w zachodzącym słońcu na balkonie :) To jest to co tygryski lubią najbardziej! :)
eeech, u nas jeszcze takiej wiosny brak… ale się zaczyna, zaczyna – nareszcie! Choć ciężko dziecku (porządnemu z natury) wytłumaczyć, że nie musi już wdziewać kombinezonu :D
Nasze zimowe rzeczy już głęboko schowane. Chyba już po raz czwarty w tym roku :)
dopiero w ubiegłym tygodniu odważyłam się wyprać wszystkie „zimówki” i pochować do szaf. na dolinach ciepło i krokusy ale w górach jeszcze na nartach hulają, pozdrawiam :)
Właśnie dziś oglądałam w sieci tatrzańskie krokusy … i mi się zatęskniło! Oj, i to bardzo! :)
Piękna u Was wiosna! U nas dzieciaki jeszcze wczoraj biegały w „puchówkach”… ale chociaż słońce wyszło :). pozdrówki z Londynu!
Chciałabym Wam wirtulanie posłać trochę słońca, ale i u nas nagle go zabrakło … :(
Pozdrawiamy!