Pojechać tramwajem i już na przystanku obserwować Anię podskakującą z radości i nawijającą: „Mamoooo … a jak byłam dzidziusiem, to na tomwaj mówiłam ciąciaj! Ale teraz jestem już duuuuzia i mówię ładnie tomwaj, prawda?”
Pozwolić usiąść w tramwaju samej na krześle, a nie u mamy na kolanach. Najlepiej obok jakiejś „ładnej duziej dziewciny” :)
Zamiast obiadu iść na lody. Duuuuzie lody! :)
Odpocząć na ławce w cieniu, gdy nóżki się zmęczą i oglądać samochody. Dowiedzieć się … „Mamo, ja CHCĘ auto bez dachu!”
Pójść do parku i przysiąć na trawie wśród stokrotek.
Pozwolić na ściągnięcie bucików i bieganie na bosaka po trawie. Wymijająco odpowiadać na zaczepkę: „Mamooo, a mogę teraz pobiegać z gołym brzuszkiem? Dlaczego nie???? A tamten pan?? Dlaczego on możeeee???” :)
Iść do małej, przytulnej biblioteczki i rozmawiać szeptem.
Obserwować kaczki w stawie, które jeden pan karmi czipsami, bananami i kiełbasą. Gdyby ktoś pytał – kaczki kiełbasy nie lubią! ;)
Wrócić do domu tramwajem rozmawiając całą drogę o: „Mamo wiesz, chcę mieć skrzydełka i chcę latać! I jeszcze chcę kotka. Prawdziwego, nie zabawkowego, wiesz? I telewizor chcę!”
W nagrodę za cały dzień spacerowania bez wózka wynieść na balkon miskę wody i pozwolić golasowi się w niej wykąpać:)
Szczęście gwarantowane!:)
Mojej królewnie ostatnio wystarczy jedynie rower i plac zabaw :) Pozdrawiam!
No i super! :)
U nas rower też jest w użyciu i na szczęście nie powszednieje, bo nawet zamierzam Młodą namówić na wspólny jogging – tempo ma odpowiednie hehe ;)
Super dzien mialyscie! Czesto do szczescia wystarcza drobiazgi.
Dzieci ucza nas jak sie nimi naprawde cieszyc :)
Nina, to prawda! :) Fajne są te chwile, w których można z dzieckiem na nowo te drobiazgi odnajdywać :)
Esencja…
;)
Największa radość M. ostatnio – to bieganie wśród kózek i kontakt ze zwierzętami i przyrodą… Dziecku potrzeba niby niewiele, ale to tak wiele!
U nas ciągle też :) Dobrze, że pora roku sprzyja :)
I w tym całe piękno bycia dzieckiem;) choć ja tam jeszcze nie do końca wyrosłam- też mnie cieszą (prawie) wszystkie te rzeczy…Może oprócz siedzenia samej w tramwaju, bo te krakowskie, starodawne strasznie twarde miały siedzenia;)
Faktycznie! Jeździły po Krakowie tramwaje z twardymi zimnymi siedzeniami! A może nadal jeszcze jeżdżą?! ;)))