Na grzyby!

Na grzyby!

2012_niemcy_teufelstisch_02

Tego dnia wybraliśmy się na całkiem zwyczajny spacerek, którego jedynym urozmaiceniem miał być wielki skalny grzyb Teufelstisch, który zresztą znajduje się tuż na początku szlaku, jakieś 10 minut od parkingu. To dokładnie dystans, jaki pokonuje większość przyjeżdżających tutaj turystów. My jednak plany mieliśmy ambitne i po obejrzeniu grzyba z werwą wyruszyliśmy na 20-kilometrową pętlę, żeby po drodze zobaczyć jeszcze inny skalny grzyb.

Chwilę później znaleźliśmy pierwsze grzyby, takie normalne, nie skalne. Nie musieliśmy ich wcale szukać, bo rosły wprost na szlaku i to w dodatku całymi rodzinami. Od razu zwolniliśmy tempa a Ania kazała się wypuścić z nosidła, żeby też móc zbierać. Po jakiś dwóch godzinach mieliśmy już pełny plecak grzybów i zrobione może parę kilometrów szlaku. Czas się kurczył, podobnie jak miejsce w plecaku, dlatego też od tej pory postanowiliśmy się schylać tylko po prawdziwki. Nabraliśmy tempa i szybko doszliśmy do skraju lasu i pierwszych zabudowań. Od razu pomyśleliśmy, że to Salzwoog, skąd podejść można do drugiego skalnego grzyba. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy się okazało, że jesteśmy z powrotem na samym początku szlaku, jedynie doszliśmy do niego z innej strony. No cóż, takie rzeczy się zdarzają, kiedy zamiast trzymać się szlaku, człowiek rozgląda się na boki szukając grzybów :)

Tym razem wyszło nam to na dobre. Grzybobranie miało miejsce w ubiegły weekend, a w tym momencie wszystkie prawdziwki są już pięknie zasuszone i odłożone na święta. Podgrzybki i inne rydze częściowo zjedzone, a częściowo czekają w zamrażarce na jakiś ciekawy przepis.

2 Comments

  1. My na szczęście byliśmy wtedy z naszym grzybowym znawcą – moją mamą – i zbieraliśmy tylko te grzyby, które zaakceptowała ;)

    A Pfalz z tamtejszymi skalnymi cudami bardzo mi się spodobało i polecam ten rejon bez wahania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *