Wreszcie nadszedł ten dzień i wybraliśmy się do Luksemburga na weekend, dokąd od dłuższego już czasu zapraszali nas znajomi. To nasza pierwsza wizyta w Luksemburgu i od razu miłe zaskoczenie! Spodziewaliśmy się zobaczyć miasto biznesu, pełne szklanych biurowców i obrazków a’la Frankfurt, a tu naprawdę miła niespodzianka.
Zielono i górzyście! Do tego rzeczka, spacerniaki i imponująca skała Bock z wydrążonymi wewnątrz korytarzami i komnatami. To kazamaty, będące pozostałościami po wielkiej twierdzy, zwanej kiedyś Gibraltarem Północy. Na wejście do kazamatów nie trzeba nas było dwa razy namawiać – Anię wysłaliśmy z „ciocią” i „wujkiem” na spacer (ponieważ mieszkając 10 minut od centrum kazamaty traktują już jak krajobraz), a sami znów zeszliśmy pod ziemię. A raczej weszliśmy do skały :)
Oprócz tego weekend w Luksemburgu spędziliśmy bardzo miło. Rozpoczęliśmy od koncertu jazzowego w jednej z knajpek, później zgłębialiśmy tajniki katarynki. Pooglądaliśmy też obrazy, stare samochody i psy rasowe … i tak wolno poruszaliśmy się przed siebie, że nie zobaczyliśmy tego wszystkiego co było zaplanowane. Jednym słowem, mamy pretekst do kolejnej wizyty ;)
o, miałem podobne wrażenia zaskoku na duży plus!
niesamowite miejsce!
pozdrawiam
Miejsce super, ale podobno po roku już się nudzi ;))))
Pozdrawiamy!
jak to się mówi: człowiek inteligenty się nie nudzi.
;-)
Nie mieliśmy okazji się przekonać jak to jest naprawdę, bo byliśmy tylko jeden dzień :P
Jedno jest pewne – jakoś na wiosnę znowu zawitamy w Luksemburgu :)))
tez nie mialam zadnego wyobrazenia o Luxemburgu, teraz jak zobaczylam te zdjecia, to chce tam pojechac, pieknie.
Pozdrawiam
Monika
Bo to zaraźliwe bywa :) Ja po wizycie w Luxie obejrzałam zdjęcia Gibraltaru … i chcę teraz Gibraltar zobaczyć :)
Pozdrowienia!