Ceprowsko

Ceprowsko

2012_tajlandia_ceprowsko_01

Nasz pobyt w Chiang Mai miał polegać głównie na zwiedzaniu okolic.

Początkowo myśleliśmy o wypożyczeniu samochodu, ale taksówkarz, który wiózł nas z dworca kolejowego do guesthousa zaproponował tak atrakcyjną cenę za całodzienne obwożenie po okolicach, że zbyt długo nie zastanawialiśmy się nad jego propozycją. I tak, w ciągu jednego dnia udało nam się sporo zobaczyć. Na pierwszy ogień poszła farma orchidei, z której oczywiście ja byłam najbardziej zadowolona, a na Piotrku nie zrobiła większego wrażenia ;)

Następnie pojechaliśmy do Mae Sa Elephant Camp. Wizyta w campie słoni spodobała się bardzo całej naszej trójce. Ania z zapartym tchem oglądała show, kibicowała słoniom przy grze w piłkę, śmiała się gdy słoń trąbą ściągał czapkę z głowy swojego opiekuna, płakała gdy słoń zbijał strzałkami balony.

We mnie cały czas ścierały się sprzeczne uczucia – z jednej strony byłam pełna podziwu dla inteligencji tych zwierząt i z wielkim zainteresowaniem oglądałam ich wyczyny, a z drugiej zastanawiałam się, czy tym słoniom naprawdę dobrze żyje się w campie? Obserwowałam zachowanie opiekunów, którzy z dużą delikatnością i z uśmiechem traktowali swoich podopiecznych, rozejrzałam się po ogromnym terenie campu i niepewnie doszłam do wniosku, że słoniom na pewno dużo lepiej żyje się w campie niż w zoo…

2012_tajlandia_ceprowsko_05

Po słoniowych atrakcjach taksówkarz zawiózł nas do wioski plemion górskich. Ja oczywiście najbardziej chciałam zobaczyć długoszyje kobiety – spotkanie ich na żywo jeszcze parę lat temu wydawało mi się niemożliwym do zrealizowania marzeniem. A tu okazuje się, że to nic wielkiego – wystarczy opłacić wstęp (btw droższy niż do Wielkiego Pałacu w BKK) i można się integrować ;) Wioska oczywiście wygląda na przygotowaną głównie dla turystów, panie siedzą sobie na werandkach, rzeźbią, tkają koce, opiekują się dziećmi, sprzedają pamiątki i odpowiadają na pytania turystów. Wszystko to z szerokim uśmiechem na twarzy. My korzystając z możliwości kupiliśmy w wiosce pamiątki dla rodziny, więc z czystym sumieniem fotografowaliśmy wszystko dookoła ;) Jedna z długoszyich zaprosiła nawet mnie i Anię do wspólnej fotki, czym mnie bardzo, ale to bardzo ucieszyła!

2012_tajlandia_ceprowsko_10

Zwiedzanie okolic szło nam szybko i sprawnie, dlatego też poprosiliśmy taksówkarza o podwiezienie do najważniejszej ze świątyń Chiang Mai – Wat Phrathat Doi Suthep. Spędziliśmy tam chyba z godzinę, spacerując dookoła wielkiej złotej chedi, bijąc w dzwony i wypożyczając Tajom Anię do pamiątkowych zdjęć ;)

2 Comments

  1. Dominika

    Oh nie, przecież wszelakiego typu show ze słoniami nie różni się niczym od słonia mieszkającego w zoo :(

    Bardzo się cieszę, że co raz więcej turystów jednak nie decyduje się na campy tego typu.

    1. Teraz już to wiemy i świadomie opuszczamy tego typu ceprowskie atrakcje. Ten tekst powstał po naszym pierwszym pobycie w Tajlandii 6 lat temu, a w międzyczasie nasze postrzeganie świata się zmieniło. Ale dzięki za komentarz. Tak sobie teraz myślę, że może warto nieco wyedyować ten tekst, żeby niepotrzebnie innych nie zachęcać do zwiedzania słoniowych campów…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *