Krabi

Krabi

2012_tajlandia_krabi_03

Z Bangkoku do Krabi dostaliśmy się samolotem Air Asia. Na miejscu raz pierwszy – i nie ostatni podczas tego wyjazdu – przekonaliśmy się, jak łatwo podróżuje się po Tajlandii. Zaraz po odebraniu naszych plecaków z karuzeli zostaliśmy przechwyceni przez obsługę lotniska i skierowani do okienka sprzedającego bilety na autobus do miasta. Autobus czekał już na nas przed wejściem. W busie zorientowaliśmy się, że z całego autobusu turystów mało kto jedzie do samego Krabi, podczas gdy cała reszta wymachuje biletami do Ao Nang, Ko Lanta, czy na Ko Phi-Phi.

Gdy dojechaliśmy do Krabi, jakoś nie mogliśmy uwierzyć, że już jesteśmy na miejscu. Spodziewaliśmy się ślicznego miasteczka i oszałamiających widoków … a to co nas przywitało nie było niczym szczególnym. Ot, dziurawe ulice, tajskie domki, puste restauracyjki. Kierowca jednak krzyczał „Krabi Town, Krabi Town” więc nie zastanawiając się więcej wysiedliśmy razem z garstką innych pasażerów, a reszta pojechała w kierunku Ao Nang. Podreptaliśmy do pierwszego z brzegu guesthousa i jeszcze tego samego dnia udaliśmy się na rekonesans. Na szczęście pierwsze wrażenie o Krabi okazało się jak najbardziej mylne.

Z każdym dniem zakochiwaliśmy się coraz bardziej w tym małym, niezatłoczonym miasteczku, w pysznej tajskiej kuchni (zarówno tej restauracyjnej, jak i ulicznej) i w miłych ludziach. Krabi to na pewno jedno z najbardziej spokojnych i najbardziej klimatycznych miejsc podczas naszych wakacji. Nigdy nie zapomnimy przepysznych naleśników z bananami, Walking Street – weekendowego marketu z jedzeniem oraz nocnego marketu w pobliżu przystani. Kolejnym plusem Krabi są sklepy, w których bez problemu kupiliśmy sandałki dla Ani i gdzie zaopatrzyliśmy się w kaszki. W Bangkoku takiego asortymentu nie było ;)

2012_tajlandia_krabi_12

Krabi to bardzo dobra baza wypadowa. Do wyboru mamy dwa rodzaje transportu – wodny i lądowy. Jeśli chcemy wybrać się gdzieś łódką, np. na plażę Railay czy na jedną z wysp, wystarczy przespacerować się na przystań i dogadać się z właścicielami łódek co do godziny i ceny. Lokalnym transportem lądowym udać się można w dwóch kierunkach: białym songtaewem do Ao Nang, a czerwonym w kierunku Tiger Cave. Samego songtaewa złapać jest bardzo prosto – zanim wyruszą z miasta, krążą ulicami wokół centrum trąbiąc i zgarniając po drodze ludzi. W Krabi można także na każdym kroku znaleźć małe biura podróży, oferujące kompleksowe wycieczki po okolicy. Bardzo wygodne rozwiązanie, rano jesteśmy zabierani spod naszego guesthousa, a na koniec dnia odstawiani na miejsce.

W ten sposób tydzień spędzony w Krabi minął nam powolutku, małymi kroczkami, a my w międzyczasie planowaliśmy kolejne etapy naszych wakacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *